Wiele się dzieje w mediach publicznych. Zamiast "Wiadomości" mamy program "19:30", do prowadzenia "Teleexpressu" powrócił po wielu latach Maciej Orłoś, z anteny zniknęły twarze jednoznacznie kojarzone z uprawianą dotąd w mediach publicznych propagandą.
Anna Popek: Jestem etatowym pracownikiem TVP
Na fali tych zmian z "Pytaniu na śniadanie" zniknęła także Anna Popek. Już wcześniej media donosiły, że prezenterka wypadła ze styczniowego grafiku stacji. Popek sytuacji nie komentowała, wydała za to oświadczenie, w którym podkreślała, że wciąż jest pracownicą Telewizji Polskiej.
"Oświadczam, że niezmiennie pozostaję pracownikiem Telewizji Polskiej — właśnie minęło 25 lat (ćwierć wieku! jak to brzmi!) mojej pracy w tej Instytucji" - napisała na swoim profilu na Instagramie.
To samo powtórzyła ostatnio w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, odsyłając po informacje dotyczące jej nieobecności na antenie do biura prasowego telewizji publicznej.
- Obowiązującą zasadą jest, aby w sprawach korporacyjnych wypowiadał się rzecznik TVP – stwierdziła krótko Anna Popek.
Biuro rzecznika TVP jak dotąd milczy.
Monika Borkowska "w stanie jakiegoś dziwnego zawieszenia"
Bardziej wylewna jest Monika Borkowska, dziennikarka związana z takimi programami, jak m.in. "Wiadomości", "Minęła 8", "Jak oni kłamią" czy "Za czy przeciw" w TVP Info.
- […] Wciąż jestem pracownikiem TVP. W stanie jakiegoś dziwnego zawieszenia, ale jednak — napisała Borkowska na platformie X (dawniej Twitter).
Wcześniej żaliła się internautom, że nie może się dostać do gmachu TVP, w którym po programie pozostawiła swoje rzeczy prywatne.
"Wczoraj prowadziłam dla naszych widzów »Minęła 20«. Dziś moja wejściówka do TVP nie działa, choć mam umowę. Oni nie mają, a są w środku. W środku zostały też moje rzeczy prywatne, w tym pieniądze i sprzęt. Kto za to odpowie?" – pytała retorycznie Borkowska.