Nowe studio, odświeżona scenografia i nowe reguły. Tylko prowadzący ten sam. Wbrew wcześniejszym spekulacjom program poprowadzi Hubert Urbański, który we wrześniu rozstał się ze stacją w atmosferze skandalu.
Co się zmieni? "Zamiast piętnastu, uczestnicy teleturnieju usłyszą tylko dwanaście pytań. Droga do miliona będzie więc krótsza i łatwiejsza" - przyznaje Adam Vigh, producent programu. "Poza tym pierwszą kwotę gwarantowaną gracz będzie miał na koncie już po drugim pytaniu, właściwie trudno będzie wyjść ze studia z pustymi rękami" - dodaje.
W poprzedniej edycji trzeba było odpowiedzieć aż na pięć pytań, żeby mieć gwarantowane pieniądze w kieszeni. Teraz oprócz 1000 złotych przy drugim pytaniu, gracz będzie mógł odetchnąć ze spokojem także po siódmym - jeśli na nie odpowie, będzie miał zapewnione 40 tysięcy złotych.
Nie zmienią się za to koła ratunkowe. Pozostanie możliwość zatelefonowania do przyjaciela, wyeliminowania połowy błędnych odpowiedzi i skorzystania z pomocy widowni. Choć nawet tu producenci mogą się ugiąć. "Zastanawiamy się nad czwartym kołem" - mówi Vigh. Jakim? Tego zdradzić nie chce. Wiadomo, że tzw. czwarte koło ratunkowe jako dodatkowe ułatwienie występuje w kilku zagranicznych wersjach. W niemieckich "Milionerach" gracze mogą poprosić o pomoc kogoś z widowni, kto zadeklaruje, że na pewno zna dobrą odpowiedź.
Nowe zasady już przyciągnęły do gry tysiące Polaków skuszonych wizją zwycięstwa. W dotychczasowych 537 odcinkach główna wygrana nie padła ani razu. Teraz szczęścia spróbować chce ponad 30 tysięcy osób - tylu uczestników zgłosiło się na casting. Producenci i szefostwo TVN liczą też na masowe zainteresowanie widzów.
Edward Miszczak, dyrektor programowy stacji, twierdzi, że przed ekrany ściągnie telewidzów sentyment do znanego i lubianego formatu. Zaś producenci podkreślają, że "Milionerzy" z powodzeniem powrócili do telewizji w Portugalii, Czechach, na Węgrzech. Dlaczego u nas miałoby być inaczej?
W Polsce poprzednią edycję show w szczytowym momencie oglądało nawet 6 mln osób. A ile teraz? Popularność teleturnieju będziemy mogli ocenić dopiero po kilku odcinkach. Na początku widzowie na pewno będą chcieli zobaczyć, co się zmieniło. Czy zostaną na dłużej? Trudno powiedzieć. Szefostwo TVN zrobiło jednak świetny manewr, planując start programu na styczeń. Zimą stacje telewizyjne mają największą widownię, która na dodatek lubi wtedy dłużej siedzieć przed odbiornikami - ocenia Piotr Bieńko, analityk rynku mediów z firmy MPG Media Planning Group.
Program powstaje w jednym z największych studiów telewizyjnych w Krakowie. Emitowany będzie w weekendy. Na razie zaplanowano 60 odcinków, jak dotąd nagrano osiem. Nikt jednak nie chce ujawnić, czy padła już najwyższa wygrana.