Pierwszy casting do nowej edycji "Top Model" odbył się w Rzeszowie. Na rzeszowskiej gazeta.pl pojawiła się relacja z tego wydarzenia, która niestety odkrywa, że kulisy programu wyglądają nieco inaczej niż to, co pokazuje telewizja.

Reklama

Jak twierdzi portal, opierając się na relacjach dziewcząt, które zgłosiły się na casting, jury w ogóle nie oceniało uczestniczek, a jedynie pozowało do zdjęć i udzielało wywiadów i nagrywało fragmenty programu.

Dziewczyny, które przyjechały do Rzeszowa by stanąć przed Joanną Krupą, Dawidem Wolińskim, Marcinem Tyszką i Katarzyną Sokołowską mocno się rozczarowały, ponieważ ich potencjał oceniali anonimowi członkowie ekipy programu, a słynnych jurorów mogły obejrzeć jedynie na scenie. Całe przesłuchanie trwały zaś wiele godzin i większość fragmentów nagrań była powtarzana kilkukrotnie, by jak najlepiej wypadła w telewizji.

Jak podaje rzeszowska gazeta.pl, wiele dziewcząt poczuło się mocno rozczarowanych:

Myślałyśmy, że będzie nas oceniało jury programu. To żenada. Jest tutaj sporo dziewczyn, które liczyły na to, że jak się nie dostaną do następnego etapu, to chociaż spotkają się z Krupą, czy Wolińskim - cytuje wypowiedź jednej z dziewcząt gazeta.pl