Jaka jest pani bohaterka w "Rezydencji"?
Anna Cieślak: Baśka jest zwykłą dziewczyną i dziennikarką w gazecie dzielnicowej. Podejmuje wyzwania, konsekwentnie realizuje postawione sobie cele, potrafi przyznać się do błędu, jest kobieca, precyzyjna, konsekwentna. Ważni są dla niej ludzie i prawdziwa przyjaźń, która polega też na krytyce. Bardzo bym chciała, żeby postaci w "Rezydencji" były tak rzeczywiste, żeby widzowie mogli się z nimi utożsamić.
Biorąc pod uwagę obsadę aktorską "Rezydencji", zapewne niebawem powstanie fanklub serialu...
Bardzo bym chciała, żeby powstała strona internetowa, gdzie widzowie będą zgłaszać swoje uwagi. Cenię to ogromnie. Oczywiście wtedy, gdy uwagi są konstruktywne, bo jak ktoś mi powie, że mam grubą nogę, czy krzywe oko, to przecież nic z tym nie zrobię, bo tak mam i już (śmiech). Chciałabym, aby widzowie pisali, co im się nie podoba w postaciach, jakich bohaterów chcieliby oglądać częściej.
Jest pani fanką seriali, jako widz?
Długo nie oglądałam, ponieważ nie miałam telewizora. Niedawno zaczęłam śledzić seriale i jestem zafascynowana "Rzymem". Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli takie budżety, możliwości i czas, żeby zrealizować tego rodzaju produkcje, bo to jest naprawdę wielkie aktorstwo.
Ostatnio gra pani dużo w filmie, w teatrze. Dawno nie widzieliśmy pani w serialu...
Cieszę się, że gram w "Rezydencji". Myślę, że dopiero uczę się pracować w serialach. Jak się okazuje, to wcale nie jest prosta sprawa. Tu trzeba działać szybko i skutecznie. W teatrze i w filmie na wszystko jest więcej czasu. W serialu musimy być bardziej precyzyjni i skoncentrowani, żeby wszystko było prawdziwe i żeby podobało się widzom. Aby dobrze zagrać w serialu, trzeba mieć duży warsztat aktorski.
Seriale przecież kręci się bardzo szybko...
Dlatego my też musimy grać szybko. Uczę się tego od Kuby Wojewódzkiego, z którym gram w Teatrze 6. piętro. Jego szybkość reakcji jest imponująca, jest w tym doskonały. Bardzo go cenię. Zresztą gram w tym teatrze z niesamowitymi aktorami: Danielem Olbrychskim, Michałem Żebrowskim, Małgosią Sochą. Wszyscy podchodzą do naszego spotkania, jak do wspaniałej przygody.
To znaczy, że aktorzy nieprofesjonalni mogą uprawiać ten zawód?
A co to znaczy tak naprawdę aktor profesjonalny? Liczy się to, jak do tego podchodzimy. Nie tylko sercem, ale też warsztatem, chęcią przygotowania i czasem, który na to poświęcamy. Niejednokrotnie ktoś, kto uprawia ten zawód przez rok, jest dużo lepszy niż człowiek grający przez lat 20. Wszystko zależy od tego, jak wykorzystujemy wiedzę, którą dostaliśmy.
Czy aktorzy, którzy grają w teatrze czy w nagradzanych filmach fabularnych, powinni grać w serialach?
Mój profesor ze szkoły teatralnej – Jerzy Stuhr – powiedział mi kiedyś, że ważne jest, jak sami do tego podchodzimy. Nie ma znaczenia, czy gramy w teatrze, w filmie czy w serialu. Ważne, czym to jest dla nas. Za każdym razem czegoś się uczymy, zdobywamy doświadczenie, poznajemy wartościowych ludzi.