Jak pisze "Fakt":

Jej ambicje sięgają dużo wyżej. Ale jak się nie ma, co się lubi...

Grażyna Szapołowska właśnie zaczęła pracę na planie nowego serialu Jedynki "Rezydencja". Jak zapewnia aktorka, to akt rozpaczy. Zdecydowała się bowiem na taki krok tylko dlatego, że po zwolnieniu z Teatru Narodowego nie znalazła jak dotąd nowego pracodawcy, który pozwoliłyby jej wrócić na deski.

– Tęsknię za teatrem, marzę o kolejnej roli na scenie i z rozpaczy poszłam do serialu – aktorka zwierzyła się w rozmowie z bulwarówką.

Reklama

„Rezydencja” to serial, o którym jest już głośno, choć na antenę wejdzie dopiero jesienią. Ze względu na obsadę, ale i kontrowersje. Wcześniej mówiło się o żmudnych negocjacjach producentów z Katarzyną Figurą odnośnie stawki. W piątek okazało się, że Szapołowska zgarnie w „Rezydencji” 10 tysięcy złotych za dzień zdjęciowy.

Choć zatem aktorka zapewnia, że jej decyzja o przyjęciu roli w serialu wynikła z konieczności, to pieniądze też zapewne odegrały tu niebagatelną rolę. W końcu w teatrze zarabia się dużo mniej.

W Teatrze Narodowym, skąd została zwolniona przez dyrektora Jana Englerta, mogła liczyć maksymalnie na 4 tysiące miesięcznej pensji i od 100 do 600 złotych dodatku za zagrany spektakl.

Reklama

Szapołowska straciła pracę w teatrze w kwietniu, kiedy zamiast pojawić się na spektaklu „Tango”, wybrała występ jako jurorka w show „Bitwa na głosy” w TVP 2. Aktorka tłumaczyła się ze swojej decyzji, przedstawiając szereg argumentów, a po zwolnieniu złożyła pozew do sądu.

– Czekam teraz na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy – mówi.

>>> Czytaj też: Hardcore'owy casting do "Top Model"