Jeden z głównych bohaterów (Peanutbutter) na przykład jest psem-aktorem, który uwielbia chwytać w pysk rzucane mu gazety. Taka konstrukcja świata przedstawionego ma duży potencjał do budowania wieloznaczności i gagów. BoJack… jest serialem ze starannie dopracowanym drugim i dalszymi planami. Uważny widz dostrzeże więc w nim wiele smaczków, subtelnych wizualnych żartów i znaczeń, które łatwo przegapić. Kolejne seanse serialu powinny być więc czystą przyjemnością.

Reklama

Akcja BoJacka… krąży wokół Hollywoo (aby dowiedzieć się, gdzie podziała się literka „d” musicie obejrzeć jeden z odcinków z wcześniejszych sezonów) i przemysłu filmowego. Serial nawiązuje więc zarówno pod względem typu humoru, jak również tematyki do filmów braci Coen (Barton Fink czy Ave, Cezar!). Świat BoJacka jest pełen różnej maści producentów, menedżerów, aktorów, celebrytów i ludzi mediów, którzy tworzą gęstą i duszną sieć powiązań. Bohaterowie zmagają się co prawda nieustannie z trudami codziennego życia w opresyjnym środowisku, ale wydają się być zarazem od niego uzależnieni (psychicznie i ekonomicznie).

Media

O jakości serialu świadczy jego dwukodowość. Możemy go odbierać na dwóch płaszczyznach: fabularno-humorystycznej, czyli opartej o szalone perypetie głównych bohaterów i językowy dowcip oraz popkulturowo-psychologicznej - pełnej odniesień do filmu, muzyki czy polityki, ale też zadającej głębokie pytania o moralną czy psychologiczną kondycję głównych bohaterów. Najwybitniejszym telewizyjnym przykładem tego typu dualizmu było Misteczko Twin Peaks. Twórca serialu, David Lynch, opowiadał na pierwszym planie przerażającą historię policyjnego śledztwa i dążył do rozwiązania zagadki śmierci Laury Palmer. Jednak pod tą warstwą kryła się druga, może jeszcze bardziej interesująca. To liczne odniesienia do kultury popularnej (np. gra z konwencją opery mydlanej) oraz zabawa filmową formą, która dawała kinofilom wielką frajdę i sprawiła, że serial do dzisiaj w wielu kręgach jest kultowy. W serialu o zapijaczonym koniu twórcom udało się sprawnie połączyć obie te płaszczyzny.

Na pierwszym planie BoJacka są więc odjechane scenariuszowe pomysły i unikalny humor. Warto przyjrzeć się przede wszystkim drugiemu z tych składników, który jest motorem napędowym serialu. Dominuje w nim absurd spod znaku Monty Pythona. Na przykład w scenie z piątego sezonu, w której Todd idzie na rozmowę kwalifikacyjną. Aplikuje o „cieciowanie” w jednej z korporacji, ale rekruterka uważa, że ma zbyt wysokie kwalifikacje: „właściciel firmy przewozowej, parku rozrywki i przez chwilę nawet gubernator. Ma Pan zbyt wysokie kwalifikacje”. Po chwili dowiadujemy się, że Todd został dyrektorem sprzedaży i kontentu streamingowego. Twórcy serialu momentami aż za bardzo szarżują w tym kierunku. W serialu pojawiają się więc takie wątki jak zarządzanie korporacją przez seksrobota. BoJack to jak widać propozycja dla specyficznego widza. Drugą charakterystyczną cechą serialowego humoru jest jego językowe wyrafinowanie. Scenarzyści chętnie wykorzystują wieloznaczność słów. Jeden z odcinków o rozwodzie Diane z Peanutbutterem (który jest psem) jest zatytułowany „Koniec pieskiego życia”. To nawiązanie zarówno do tematyki odcinka, jak również popularnego powiedzonka. „Karaluchy z IT chciały założyć związek zawodowy, więc zarządziłam dezynseksję” – mówi jedna z bohaterek. Cały humor tego dialogu polega na tym, że pracownikami są… karaluchy.

Pod lekkim fabularnym płaszczykiem kryją się jednak poważne treści. BoJack to chyba najbardziej mroczny i depresyjny serial w swojej lidze (w porównaniu na przykład do produkcji Rick i Morty czy Family Man). Główny bohater to postać, która cierpi z powodu głębokiego wewnętrznego pęknięcia, rodzinnych traum i niskiego poczucia własnej wartości. Jego autodestrukcyjne popędy niszczą wszystkich wokół. Piąty sezon to również zmagania BoJacka z uzależnieniem od leków, w wyniku którego zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. Fabuła serialu zaczyna mu się mieszać z prawdziwym życiem w wyniku czego nieomal nie dochodzi do tragedii. Twórcom udaje się niebywała rzecz. Chociaż główny bohater jest bardzo toksyczną postacią, to wzbudza sympatię. Jak to wyjaśnić? Może każdy nosi w sobie ból, więc odnajduje siebie w postaci konia? Co ciekawe, z każdym kolejnym sezonem klimat serialu jest coraz mroczniejszy.

BoJack jest surową satyrą na przemysł filmowy, wielkomiejskie życie, media, celebrytyzm czy nawet nowe technologie. Silnym składnikiem serialu jest także parodia. Znakomite są przede wszystkim żarty z popularnych telewizyjnych formatów takich jak talk-show czy news.

Reklama

Charakterystyczną cechą ostatniego z sezonów jest jego formalna różnorodność. Mamy tu więc zabawę filmową konwencją i nawiązania do filmu noir czy musicalu. Pojawia się także kilka koncepcyjnych odcinków. Jeden z nich to mowa pożegnalna BoJacka na pogrzebie matki. Inny zbudowany jest wokół psychoterapii bohaterów. Nietypowe jak na animowany serial, prawda?

Piąty sezon serialu ma otwarte zakończenie. Zresztą motywem przewodnim BoJacka jest życie hollywoodzkiej gwiazdy. Jak wiemy, nie ma ono filmowego happy endu.