Twórcami Ozarka są Mark Williams i Bill Dubuque, którzy wcześniej odpowiadali m. in. za produkcję animacji Family Man. W Ozark otrzymujemy niestety niewiele z lekkości i humoru wcześniejszej produkcji.
Dwoma głównymi tematami Ozarka są działalność przestępcza oraz rodzina. Serial jest utrzymany w poważnej poetyce i traktuje je zazwyczaj poważnie. Twórcy starają się uprawdopodobnić serialowe wydarzenia, tylko od czasu do czasu „spuszczając” z opowieści trochę powietrza i mrugając do widza. Przygotujcie się więc na ciężkawy seans. Nie dostaniecie w nim licznych formalnych i koncepcyjnych atrakcji, które serwował nam podobny tematycznie Breaking Bad.
Historia, którą opowiadają nam Williams i Dubuque nie jest najwyższych lotów. Chociaż pomysł na serial jest dobry i sporo obiecuje, to twórcy nie wykorzystali jego potencjału. W Ozarku rażą przede wszystkim liczne nieprawdopodobieństwa (moment śmierci Buddy’ego, wszystkowiedząca, zjawiająca się zawsze w odpowiednim momencie mafia), brak logiki w działaniach bohaterów (na przykład w scenach akcji) czy brak prawdopodobieństwa psychologicznego postaci (wtóruje w tym Cade Langmore). Mnożą też fabularne kalki (rozmowy Wyatta z duchem ojca). To niestety główny grzech większości przeciętnych albo marnych serialowych produkcji. Twórcy starają się uatrakcyjnić serial poprzez mnożenie fabularnych twistów, jednak prowadzi to do wrażenia, że świat przedstawiony w nim nie jest rzeczywisty. Nie oznacza to jednak, że w Ozarku nie ma oryginalnych pomysłów. Do największych perełek należą sceny rozmowy Marty’ego i Buddy’ego z szefem mafii z Kansas City Frankiem Cosgrovem (ten język i ironia!) czy golenia Buddy’ego przez Marty’ego.
Powiązanie rodzinnego portretu ze środowiskiem przestępczym to nośne serialowo rozwiązanie. Spotkaliśmy się z nim w tak znaczących produkcjach jak Breaking Bad czy Trawka. Ozarkowi szczególnie blisko do pierwszego z tych seriali. O ile jednak Breaking Bad to propozycja na wskroś oryginalna, postmodernistyczne arcydzieło serialu, to Ozark jest tworem banalnym i przewidywalnym. Fatalnie wypada jego porównanie ze swoim konkurentem właściwie w każdej filmowej warstwie (począwszy od scenariusza, przez formalne zabiegi, a skończywszy na aktorstwie). Twórcy Breaking Bad, Vince’owi Gilliganowi, udało się połączyć dwa z pozoru niekompatybilne tematy. Wykorzystał do tego głównie liczne odwołania do popkultury i formalne eksperymenty, a wszystko to oblał subtelnym humorem. W przypadku Ozarka trudno jest widzowi utożsamiać się z postaciami i ukazywanymi wydarzeniami, bo ciągle mamy wrażenie, że są „tekturowe”. Scenografia w każdym momencie może się zawalić.
Rodzina ukazana w Ozarku jest bardzo specyficzna. Dzieci są dokładnie wtajemniczone w działalność rodziców (z czym radzą sobie znakomicie – razi to brakiem psychologicznego prawdopodobieństwa, zupełnie odwrotnie było w Breaking Bad), a Marty i Wendy znoszą traumatyczne z natury doświadczenia ze stoickim spokojem. Pomiędzy aktorami odgrywającymi główne role (Marty – Jason Bateman; Wendy – Laura Linney) nie ma filmowej chemii. Rodzice naiwnie wierzą, że współpracując z mafią narkotykową, mogą normalnie wychowywać dzieci. Co jakiś czas z ekranu dostajemy w twarz nieprzekonująco zagranymi kłótniami członków rodziny i dramatycznymi sytuacjami, z którymi musi zmierzyć się rodzina. Twórcy próbują zarysować psychologiczną, głęboką przemianę bohaterów, ale nie pomagają w tym scenariuszowe mielizny. O ile Linney jest bardzo dobra w roli Wendy, o tyle Batmanowi brak charyzmy potrzebnej do uwiarygodnienia swojego bohatera.
Innym kluczowym tematem serialu jest zorganizowana przestępczość i pranie brudnych pieniędzy. Bohaterowie prowadzą w tym celu kilka biznesów (m. in. zakład pogrzebowy i klub ze striptizem). Motywem przewodnim drugiego sezonu jest próba otwarcia przez nich kasyna. Wątek prania brudnych pieniędzy jest w drugiej serii serialu mało rozbudowany i wiarygodny. Natomiast przestępczy światek ukazany powierzchownie i bez wyczucia tematu.
W Ozarku znajdziemy kilka ciekawych kadrów, ujęć i ruchów kamery. To jednak tylko ozdobniki, które nie zmieniają jego całościowego odbioru. To bardzo wtórny i konwencjonalny serial. Lepiej wyprać pieniądze z Walterem White’m.