Barbara Kurdej-Szatan przez pewien czas była jedną z twarzy Telewizji Polskiej. Rola w serialu "M jak miłość", prowadzenie topowych programów rozrywkowych, takich jak "The Voice of Poland" oraz funkcja konferansjerki na festiwalu w Opolu sprawiły, że aktorka była jedną z najbardziej zapracowanych gwiazd TVP. Niestety jej pracodawców coraz mocniej zaczęła uwierać aktywność Barbary w mediach społecznościowych, gdzie wspierała środowiska LGBT i Czarne Marsze. Nieoficjalnie nigdy tego nie potwierdzono, ale sama Kurdej-Szatan potwierdzała w wywiadach, że najprawdopodobniej właśnie to było przyczyną jej zwolnienia.

Reklama

Po roku rozstania z TVP, zapytana przez portal przeambitni.pl, czy wróciłaby do pracy w mediach publicznych stanowczo odparła:

Nie, musiałaby to być inna stacja

Kurdej-Szatan zdradziła także, jak pracuje się obecnie w Telewizji Polskiej:

Tam nie jest za wesoło, ludzie są inwigilowani, sprawdzane są Facebooki różnych osób. Ja sama słyszałam o sytuacji, że był produkowany film dla TVP i operator główny został zawołany, bo przejrzeli jego teczkę, czyli Facebooka, i stwierdzili, że nie będzie tego filmu. To jest straszne i za "wolnością słowa" w TVP nie tęsknię. Ja nigdy nie podporządkowałam się temu, co się tam dzieje. Nigdy nie zważałam na to, przez lata to jakoś łykali, walczyła o to produkcja Rochstar, ale nikt nie jest niezastąpiony… - podsumowała.

Aktorka wciąż jednak występuje w telenoweli TVP. Co będzie dalej z jej postacią w "M jak miłość"?

Moja postać cały czas jest, ale i tak mamy przerwę z powodu pandemii. Po Wielkanocy nie wróciliśmy do pracy i wszyscy wyczekują, co będzie dalej…