Kiedy tydzień temu polski rząd podjął decyzję o zamknięciu wszystkich teatrów i instytucji kultury w związku z epidemią koronawirusa, Barbara Kurdej-Szatan napisała na swoim Instagramie, że wielu jej kolegów z branży straci środki do życia.

Reklama

My dziś jeszcze pracujemy na planie, ale spektakle wszystkie odwołane. Nasza najbliższa trasa z Pikantnymi odwołana. Artyści, którzy pracują tylko w teatrze - nie grają spektakli - nie będą mieli za co żyć. Co za czas, mam nadzieję, że szybko się skończy ten koszmar - napisała wówczas

Okazuje się, że ta wypowiedź Kurdej-Szatan wywołała lawinę hejterskich komentarzy. Wielu internautów zaczęło zaczęło wytykać aktorce, że jest pazerna, samolubna i pusta. Wczoraj zaś ukazał się magazyn "Flesz" z Basią na okładce, w którym przytoczono jej wypowiedź. To zaś stało się powodem kolejnej fali fejtu, jaką wylano na nią w sieci. W końcu gwiazda "M jak miłość" nie wytrzymała:

Do jasnej cholery! Nie mówiłam tylko o aktorach. Mówiłam o wszystkich artystach, którzy pracują w teatrach, grają koncerty, czy eventy – o wszystkich ludziach pracujących przy tych przedsięwzięciach. I to było kilka dni temu, kiedy zapadła decyzja o zamknięciu teatrów itd. Moi znajomi byli przerażeni, bo owszem, mam kasę z reklamy – nie martwcie się – nie mówiłam o sobie. Natomiast sytuacja jest na tyle dynamiczna, że w tej chwili pozamykane jest już wszystko! Czyli w tym momencie wszyscy na tym cierpią – oczywista sprawa. Nie jestem stronnicza. Nie moja wina, że magazyny drukują się kilka dni, zanim je wystawią do sklepów, nikt zresztą ze mną tego nie zautoryzował, a w ciągu 3 dni sytuacja w kraju diametralnie się zmieniła. Także nie rzucajcie na mnie psów, bo wszystkiego nie wiedzie, a nie ma powodów – napisała urażona aktorka.