Kiedy stało się jasne, że Kinga Rusin faktycznie nie pojawi się na konferencji, natychmiast powstały spekulacje, iż powodem jest duży, medialny szum wokół dziennikarki, który zaczął się od opublikowania przez nią relacji z oscarowego afterparty z udziałem gwiazd. Niektóre media snują nawet domysły, że Rusin naraziła się szefom i została zwolniona z "Dzień dobry TVN".

Reklama

Tymczasem okazuje się, że przyczyna nieobecności Kingi jest zupełnie inna. Dziennikarka bowiem wybrała się wraz z ukochanym w podróż. Początkowo celem były alpejskie stoki, jednak musieli zmienić plany w związku z rozprzestrzenianiem się w północnych Włoszech koronawirusa. Rusin napisała o tym na swoim Instagramie:

Wprawdzie jeszcze dwa dni temu smarowałam narty i robiłam przysiady szykując się do treningów na tyczkach (vide poprzedni post), ale świat wokół zawirował...Szwajcarzy i Austriacy rozważają zamykanie granic, a Włosi zaczęli panikować. Zrobiło się nieprzyjemnie...
Przejechaliśmy więc Włochy w poprzek (bez postoju☝🏻) i teraz pozdrawiam Was z... Francji, z Cap Ferrat☀️. Też ładnie

Reklama

Dziennikarka rozwiała także wątpliwości dotyczące swoich dalszych losów w porannej audycji TVN:

W Dzień Dobry TVN widzimy się za kilka dni. Już nie mogę się doczekać