Stojąc w bikini, odwrócona tyłem do obiektywu, Wendzikowska chciała zaprezentować, jak zmienia się jej ciało dzięki treningom z osobistym trenerem:
Będę się chwalić. Dwa miesiące temu pisałam Wam, że zmieniam swoje nawyki, że zaczynam regularnie ćwiczyć. Z trenerem. Nigdy tego nie robiłam. Zawsze byłam szczupła, zawsze się ruszałam. Ale nigdy tak naprawdę nie byłam w dobrej formie. Postanowiłam to zmienić i póki co, trzymam się planu. Ćwiczę dwa razy w tygodniu. Widzę pierwsze efekty i bardzo mnie to motywuje
Fotografia natychmiast wywołała lawinę komentarzy, wśród których znalazło się wiele słów krytyki na temat figury dziennikarki:
Pośladek Chodakowskiej to nie jest, ale podziwiam całokształt,
Tragedia,
Ale, że co? Chce pani przytyć? Bo chyba nie schudnąć,
Wszystko super, ale kurczę, ta pupcia, jak u babuleńki,
Przepraszam, ale jednak pośladki wyglądają mało apetycznie, wychudzone i opadnięte jak u anorektyczki,
Pośladki o objętości łydek? Ja bym zmienił trenera
Krytyka dotknęła Anię Wendzikowską. Dziennikarka postanowiła blokować autorów niemiłych komentarzy:
Podoba się, nie podoba, o gustach się nie dyskutuje. Ale jak można komuś tak świadomie i z premedytacją chcieć przykrość sprawić? W głowie mi się to nie mieści i nie mam na to zgody. Nie w mojej własnej przestrzeni, jaką jest mój profil. To jakby ktoś do mojego domu przyszedł po to, żeby mi coś niemiłego powiedzieć. Ale faktem jest, że dyskutować nie ma sensu. Chyba trzeba tak jak niektóre koleżanki, po prostu bez dyskusji blokować – skonkludowała.
Niektórzy uznali jednak, że Ani a sama jest sobie winna, bowiem nie powinna publikować tak prowokujących zdjęć:
Po co tak świecić tyłkiem non stop do ludzi? Co Pani chce udowodnić? Sama naraża się Pani na krytykę. Figura świetna, sama Pani powinna być tego świadoma.
Na ten komentarz Wendzikowska odpowiedziała krótko:
Tyłkiem świecić? Pani na plażę i na basen w burkini chodzi?