Z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, Anna Wendzikowska zabrała swoje córki na wojskowe Powązki. Celebrytka wyjaśnia, że chce od małego znały historię swojego miasta:

zrobiłam to zdjęcie na cmentarzu.. przyznaję się 🙋🏻‍♀️ Chcę, żeby dziewczyny pamiętały, że od małego uczestniczyły w tym, co moim zdaniem jest najważniejszym wydarzeniem w życiu Stolicy w ciągu roku - obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Wiem, że nie będą pamiętać.. może zdjęcia im przypomną? Wiem, że nie rozumieją, o co chodzi. Na to przyjdzie czas. Na razie po prostu jesteśmy. Razem, rodzinnie, 1 sierpnia o 17. zawsze na wojskowych Powązkach 🇵🇱 Tośka po raz pierwszy! Bo to dla mnie ważne. Lubię patrzeć na ludzi, starych i młodych, Warszawiaków, którzy tego dnia jednoczą się, żeby wspólnie pamiętać i wspólnie oddać hołd.. Nie chcę, żeby to brzmiało jakoś patetycznie, ale historia Powstania to historia mojego miasta i historia mojej rodziny...

Reklama

Fani nie mieli zastrzeżeń wobec samej inicjatywy i edukowana córek, nie spodobało im się jednak to, że nawet taką okazję Wendzikowska wykorzystuje do promowania się na Instagramie:

Niestosownie... ale selfie musi być. Smutne bardzo

Oczywiście, piękna lekcja, jeśli zabiera Pani dzieci od małego w tak ważne miejsca i przekazuje historię, ale nie trzeba tego pokazywać na Instagramie. Nie trzeba robić sobie selfie, bo to akurat niczego wartościowego ich nie nauczy", "A mnie się wydaje, że wystarczy opowiedzieć dzieciom historię, że, jak były małe, to były z mamą w tym miejscu. Nigdy nie zrozumiem, jak można robić zdjęcia na cmentarzu. Straszne czasy nastały

Jednej z osób, która skrytykowała zamieszczanie zdjęcia z cmentarza w mediach społecznościowych, celebrytka odpisała:

Reklama

Moja córeczka zapytała mnie dzisiaj w rozmowie: "mamo, a co to jest norma?" I próbowałam jej wytłumaczyć, że dla każdego "normalne" to coś zupełnie innego. Podobnie jest z tym co "wartościowe". To pojęcie względne, więc, z całym szacunkiem, ale proszę mnie nie uczyć, które z rzeczy, które pokazuję dzieciom, są wartościowe, a które nie. Bo skąd to Pani niby wie?