Swoją nagłą popularność Julia Wieniawa zawdzięcza w dużej mierze Instagramowi. To dzięki niemu zaczęły interesować się nią tysiące młodych ludzi, a następnie firmy oferujące kontrakty reklamowe. Aktorka w rozmowie z magazynem "Party" przyznaje jednak, że ten sukces ma swoje minusy:
Dzięki temu medium czuję się niezależna finansowo i to jest wielki luksus, bo mogę nagrywać swoją muzykę i wybierać te produkcje, które mnie naprawdę interesują. Ale czasem jestem zmęczona tym, co się o mnie wypisuje. Zwróć uwagę, że od dwóch miesięcy nie byłam na żadnej większej imprezie, nie pozowałam na ściankach, nawet nie ma moich zdjęć paparazzi, bo mało wychodzę. Odcięłam się od tego, a jednak cały czas powstają o mnie dziwne teksty.
Julia Wieniawa żali się także na to, że nie otrzymuje ambitnym propozycji zawodowych:
Nie każdy reżyser chce, bym u niego grała. Niektórzy mnie trochę szufladkują i muszę z tym walczyć. Teraz żyję w takiej złotej klatce, obstawiona kontraktami reklamowymi i komercyjnymi produkcjami. I wszystko z pozoru wygląda super, ale właśnie to blokuje mi możliwość zagrania w poważnym filmie. Wielu reżyserów patrzy na mnie przez pryzmat celebryctwa i show-biznesu. Dlatego muszę się bardzo starać i udowadniać, że stać mnie na więcej - wyznaje w rozmowie z magazynem Party.
Zapytana zaś, o współpracy z jakimi reżyserami marzy, odparła, że Woodym Allenem i Quentinem Tarantino.