Koroniewska udzieliła wywiadu serwisowi Anny Lewandowskiej BabybyAnn.com. W rozmowie z Katarzyną Burzyńską zdradziła, że kiedy pierwszy raz dowiedziała się, że jest w ciąży, była przerażona:
Miałam 30 lat i dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wtedy wydawało mi się, że jestem tak ogromną hedonistką, że to się nie może udać. Myślałam sobie: Nie, ja nie dam rady, ja się kompletnie do tego nie nadaję! I popłakałam się ze stresu. Od 22. roku życiu żyłam całkowicie sama, bez bliskiej rodziny, samostanowiłam o sobie i nagle: Ja mam się kimś zająć? To jest niemożliwe.
Okazało się jednak, że instynkt matki zadziałał błyskawicznie:
Dziecko zrobiło wielkie bum w moim życiu, wywróciło je kompletnie do góry nogami: z osoby patrzącej głównie na siebie, stałam się osobą patrzącą, uważającą niemal tylko i wyłącznie na dziecko. Więc u mnie zaczęło się tąpnięciem totalnym.
Koroniewska opowiedziała także, jakim ojcem jest Maciej Dowbor. Aktorka przyznała, że z początku sama nie pozwalała mu sprawdzić się w nowej roli:
Nie dawałam mu możliwości, żeby mógł się wykazać (śmiech). Zawładnęłam Janką w pełni. A tak na poważnie, to uważam, że są takie typy mężczyzn, których nie należy zaganiać w tak zwanym okresie pielęgnacyjnym do dziecka, są tacy, którzy na tym etapie nie są tak fajni jak potem. Ja uważam, że mój mąż, który jest facetem-testosteronem, bardzo męskim typem, jest fantastycznym ojcem dla dzieciaków na późniejszym etapie ich rozwoju, wtedy, kiedy są już z nimi większe interakcje. On wymyśla takie zabawy, ma tak niesamowite pomysły, które mi by w życiu do głowy nie przyszły. Ja jestem matka pielęgnacyjna: Wysmarkaj nosa. Umyj rączki. Chodź cię nakarmię. A on: statek w wannie, wielkie budowle z kartonów, domy niemal z niczego.
9 lat po urodzeniu pierwszej córki Joanna i Maciej znów zostali rodzicami. I choć aktorka chwali sobie późne macierzyństwo, to przyznaje, że ma ono swoje wady:
Brak czasu: brak czasu dla siebie partnersko, ale i brak czasu dla mnie – do fryzjera chodzę rzadko (śmiech). Jest tyle rzeczy, wokół które trzeba załatwiać: szkoła, zajęcia pozaszkolne… Ale z drugiej strony: gdybym miała ten czas, to czy ja bym z niego korzystała? Chociaż jak myślę o prawdziwych problemach, cierpieniach, chorobach w rodzinach, to uzmysławiam sobie: Co ja mam za problemy? Jakie? Brak czasu dla siebie? To jest problem? To jest nic! Jest super. Jesteśmy zdrowi, szczęśliwi, To jest ważne.