Małgorzata Rozenek stała się w Polsce ambasadorką metody in vitro. Celebrytka od dawna otwarcie mówi o tym, że dzięki niej sama jest matką dwóch synów, a ostatnio wydała książkę, poświęconą tej tematyce.

Reklama

Małgorzata nie ukrywa także, że wraz z mężem Radosławem starają się o wspólne dziecko. W rozmowie z "Party" przyznała, że nie sama terapia jest najtrudniejsza, a myśl o tym, że być może nie przyniesie ona rezultatu:

Mamy z Radosławem założony taki deadline i... boję się, co będzie, gdy ta chwila nastąpi. Na razie działamy, ciągle powtarzam sobie, że to etap, który zakończy się sukcesem. Nie wiem, jak się zachowam, kiedy przyjdzie się skonfrontować z przykrą rzeczywistością. Bo to jest cholernie trudne... I pal licho, że moje ciało się zmienia, że puchnę w oczach i mam kłopoty ze snem - bo to są skutki uboczne terapii. To nie jest ważne! - żaliła się. Jestem panią pączek! Ale i tak jestem szczęściarą, bo leczenie aż tak bardzo nie odbija się na moim samopoczuciu.