Orzekając rozwód państwa Marcinkiewiczów sąd przyznał Izabeli alimenty w wysokości 5 tysięcy złotych miesięcznie. Była żona Kazimierza twierdzi jednak, że ten nie wywiązuje się z alimentacyjnego obowiązku.
Izabela na Facebooku zarzuciła byłemu mężowi hipokryzję i stwierdziła, że nie ma on prawa dokonywać moralnych ocen zachowań innych polityków:
Chodząca hipokryzja... Podobno były mąż nie ma pieniędzy na alimenty, ale na dojazd do Gdańska i dłuższy pobyt weekendowy - a i owszem. Rozumiem, że chodziło między innymi o pogrzeb (...) Zastanawiam się, jakim prawem, dlaczego, z jakiej racji Pan Marcinkiewicz publicznie ocenia zachowanie innych, tj. Jarosława Kaczyńskiego, że: "Nie jest w stanie tego zrobić i dodaje: Nie wierzę w tłumaczenie o spóźnieniu, nie ma takiej opcji, absolutnie. Jarosława Kaczyńskiego nie będzie na pogrzebie, nie jest w stanie tego zrobić, przeskoczyć siebie" w programie WP Money, podczas gdy sam Pan Kazimierz Marcinkiewicz "nie jest w stanie... przeskoczyć siebie" i płacić alimenty oraz spłacić dotychczasowy, niemały dług?!
Od kiedy Pan posiada taką cechę jak współczucie i ruga innych za ich postępowanie, a tym samym nie płaci Pan zasądzonych alimentów niepełnosprawnej byłej żonie?! (...)
A może powinnam użyć innych słów Pana o kimś: "...okazał się absolutnym dzbanem...". To proszę uważać, aby Pan się nim nie okazał i proszę w końcu spłacić dług alimentacyjny... Pan wypowiada się również o jednym z polityków, że "siał dobro" - dlaczego Pan tak nie potrafi lub chociaż nie (s)próbuje (i np. zacznie rozliczać się z długu alimentacyjnego, aby nie dopuścić się przestępstwa)?! Hipokryzja, hipokryzja, hipokryzja!
O zgrozo. I tacy ludzie działają w sferze publicznej?!
Kazimierz Marcinkiewicz na zarzuty byłej żony na razie nie odpowiedział.