"Jeszcze niedawno Kazimierz Marcinkiewicz zapewniał sąd, w którym toczy się jego rozprawa rozwodowa, że zarabia. 40 tys. zł. Obecnie przekonuje, że jest to około 3 tys. zł", informuje też "Super Express". To główny powód, dla którego Kazimierz Marcinkiewicz odwołał się teraz od decyzji sądu – chce zapłacić 2 tys. zł.
- Na ostatniej rozprawie oświadczył, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy zarabiał poniżej średniej krajowej, w sumie 10 tys. brutto. Sąd domagał się, by ujawnił PIT, ale go nie przedstawił – opowiada Izabela. I dodaje: - Robi wszystko, by odroczyć sprawę, przeciągnąć do przyszłego roku, by jego dochód był niski. Tak postępuje były mąż stanu i człowiek, który tak często zarzuca innym, że łamią prawo?
Jak policzyła teraz były mąż jest jej winny około 10 tys. zł.
- Miłego dnia – skomentował wczoraj Kazimierz Marcinkiewicz i się rozłączył.