Kinga Rusin wyraźnie potępia wszelkie działania niszczące naszą przyrodę i narażające zwierzęta na niepotrzebne cierpienie. Jak więc tłumaczy fakt, iż wciąż nosi skórzaną galanterię?

Skóry to odpad z produkcji podstawowej, czyli mięsa, które jemy. Skoro zabijamy zwierzę wykorzystajmy je w całości. Z szacunku… Staram się tak żyć, żeby zniszczyć jak najmniej środowiska wokół siebie. Dlatego wybieram skórzane buty czy torby, a ubrania z bawełny, jedwabiu, wełny – jak najmniej włókien sztucznych – wyjawiła w rozmowie z "Twoim Stylem"

Reklama

Na swoim Instagramie zaś Rusin dodała, że nie jest eko terrorystką i nie uważa, że powinno się rezygnować ze wszelkich udogodnień, które mogą szkodzić naszej planecie:

Podobnie jak Wy nie jestem radykalna, stosuję to co nazwałam Moim Minimum Ekologicznym. Każdy z nas konsumentów może BEZ WYSIŁKU i DYSKOMFORTU i wielkich poświęceń codziennie w jakiś sposób przyczynić się do poprawy sytuacji zwierząt i planety.
Łatwo zrezygnować z marek kosmetyków testowanych na żywych zwierzętach. Są setki alternatyw (droższych i tańszych) i wymaga to małego wysiłku. Łatwo zrezygnować z naturalnych futer. Są alternatywy i są nawet tańsze.
Niestety, trudniej zrezygnować z galanterii skórzanej ale niektórzy robią to coraz częściej. Ja np. jeszcze nie zdecydowałam się na ten krok. Ale za to nie jem mięsa. O innych kwestiach (np. samochody czy jeździectwo) będę się jeszcze wypowiadać.

Reklama

Dziennikarka zachęciła jednak swoich fanów, żeby pozostali wrażliwi na losy naszej planety:

Ważne, żebyście nie dali się zakrzyczeć, że jak robicie tylko jedną rzecz dobrą dla przyrody, ale już nie pięć to jesteście hipokrytami i wszystko jest nic nie warte. Mamy prawo zwracać uwagę i robić dobro nawet jeśli sami nie jesteśmy doskonali.