Jako odtwórczyni roli Marty Mostowiak, Dominika Ostałowska przez lata była stałym gościem w domach milionów Polaków. Rola w popularnej telenoweli dała jej ogromną popularność, ale też mocno ograniczyła rozwój zawodowy. W rozmowie z portalem Plejada, aktorka zdradza, że decydując się na występ w "M jak miłość" nie widziała, że będzie to tak długa przygoda:

Reklama

Jak myśmy zaczynali, to nikt nie wiedział, że to tyle będzie. Zaczynaliśmy od 13. odcinków i nie wiadomo, czy będzie kolejnych 13.

Z czasem jednak stabilne zatrudnienie i stałe dochody sprawiły, że aktorka została w serialu na 17 lat:

Urodził się mój syn i to był, że tak powiem czynnik sprawiający, że człowiek czuje się bezpiecznie, może wziąć kredyt. Praca w teatrze, zwłaszcza państwowym, to nie jest intratna fucha. Uprawiając ten zawód widocznie w poczuciu miłości i pasji, nie zawsze da się z tego wyżyć. Żeby móc zapewnić chociażby swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, to taki serial w tym pomaga. (…) nie wiem, co bym zrobiła, gdybym z góry wiedziała, że to będzie trwało tyle lat. To sukcesywnie się wydłużało.

Ostałowska wskazała także ciemne strony popularności wynikającej z bycia gwiazdą jednego z najpopularniejszych seriali w kraju:

Czasem zdarza się tak, że ktoś spojrzy przychylnie, ale bywa też tak, że ktoś powie: pokażemy tej pani z telewizji miejsce w szeregu. Z kolei cienie popularności są takie, że traci się swoją prywatność. Nie ma tak, że sobie gdzieś pójdę i mogę być anonimowa. Czy się czuję szczęśliwa, czy nie, to jestem rozpoznawalna. Trzeba nakładać swego rodzaju maskę. Trzeba się pilnować.