Zanim w 1988 roku poślubił swoją obecną żonę Ewę, Krzysztof Krawczyk dwukrotnie stawał na ślubnym kobiercu. Jednak zarówno pierwsza, jak i druga żona muzyka nie mogły liczyć na jego wierność:
Żałuję, że byłem idiotą i skrzywdziłem dwie dziewczyny. Przez moją niewierność. Dlatego dla mnie największą wartością w małżeństwie jest wierność - mężczyzna musi mieć honor. Przy Ewie odzyskałem go. Jedna z moich żon - bo miałem dwie - Halina Żytkowiak już nie żyje. Drugą opiekujemy się, jak możemy. Odeszła ode mnie, ale stało się. Nie potrafiłem być wiernym mężem. (...) Monogamia dotarła do mnie szczęśliwie przy Ewuni – powiedział Krawczyk w wywiadzie dla magazynu "Gala"
Muzyk zapewnił, że trzeciej żonie był i będzie absolutnie wierny i nic nie jest w stanie tego zmienić:
Nigdy bym Ewy nie skrzywdził. Ktoś mnie kiedyś zapytał: "No ale jakbyś miał taką, żeby zdradzić?". Wie pan jak była moja pierwsza myśl? Wolałbym nie żyć.