Listopadowa wypowiedź Piaska dla "Gazety Krakowskiej" odbiła się szerokim echem nie tylko w środowisku gejów.
- W czasach, w których wszyscy chcemy wymachiwać różnymi flagami i pokazywać, że jesteśmy z czegoś dumni (po angielsku: pride), organizując uliczne parady, to ja ogłaszam wszem i wobec, że jestem dumny z tego, że wierzę w Boga - wyznał Andrzej "Piasek" Piaseczny - i to właśnie te słowa rozpętały burzę.
Piosenkarz został ostro skrytykowany, a nawet "wyoutowany" przez jednego z dziennikarzy.
- Społeczność LGBT "wymachuje flagami" dlatego, że jest zbyt wiele takich ludzi jak Ty, którzy swoją postawą i wypowiedziami mówią jasno, że swojej orientacji należy się wstydzić. Machają nimi też do dzieciaków, które są codziennie z tego powodu szykanowane i to przez tych z Twoim Bogiem na ustach. Machają, żeby zobaczyły, że to jest okej. Że bycie sobą to nie powód do chowania się ze wstydu - napisał bloger i dziennikarz Piotr "Grabari" Grabarczyk.
- Ciebie niewiele to interesuje, bo Twoim największym zmartwieniem jest to, że gdybyś miał w końcu odwagę powiedzieć kim jesteś, nie tak jak X lat temu pozując w "Vivie!" z udawaną narzeczoną i jej dzieckiem, to istnieje ryzyko, że zarobiłbyś w rok nie milion, a np. pół. Za każdym razem, gdy widzę Cię w Glamie albo wyrywasz na Facebooku chłopaka, z którym akurat się umawiałem, mam wrażenie, że śmiejesz się całej społeczności w twarz - komentował dalej dziennikarz.
Teraz Piaseczny podczas wizyty w studio "Dzień Dobry TVN" w zawoalowany sposób odniósł się do krytyki pod swoim adresem.
- Jakoś mało widzę na ulicy ludzi, którzy wychodzą i krzyczą "jestem hetero, jestem hetero", więc dlaczego zmusza się wielu ludzi do tego, żeby pokazywać siebie przez swoją seksualność? - pytał artysta w rozmowie z Magdą Mołek i Marcinem Mellerem.
- Ja chcę siebie pokazywać przez twórczość i piosenki. I wybór tej poetyki należy do nas. Czy chcemy wyjść na platformę, czy chcemy napisać piękne piosenki. Ja piszę piękne piosenki (…). W czasach kiedy o wszystkim trzeba krzyczeć, nie bądźmy krzykliwi. Pozwólmy sobie czasem na to, żeby mieć swój własny uśmiech zrozumienia do samego siebie i otoczenia - dodał.
Wypowiedź znów zaogniła sytuację - Piaseczny ponownie został skrytykowany przez wielu lewicowych dziennikarzy i organizacje LGBT. Do słów wokalisty postanowił się odnieść także Michał Piróg, który niegdyś w swojej książce "Chcę żyć" opisał zażyłą relację z pewnym artystą, w którym niektórzy domniemywali właśnie Piaska.
- "Ludzie hetero nie wychodzą na ulice i nie krzyczą, że są hetero". Zgadza się. Tak jak elity nie krzyczą, że są głodne, jak biali nie krzyczeli, że chcą równouprawnienia, kiedy Afroamerykanie walczyli o zniesienie niewolnictwa początkowo, a potem wspomnianego równouprawnienia, zdrowi nie strajkują, kiedy umierają chorzy, wyzwoleni nie demonstrują o niepodległość. Również nie mężczyźni krzyczą, gdy sprawa dotyczy antykoncepcji - napisał Piróg na Facebooku.
- Krzyczą ofiary, tak było i będzie. Walczą o wolność, sprawiedliwość, równouprawnienie. Ten krzyk czasem próbują zakrzyczeć środowiska ksenofobiczne, rasistowskie, seksistowskie oraz bigoci. Nikt nie oczekuje, by wszyscy wyrzucani poza margines wyszli na barykady. Ale na litość, niech nie mówią, że krzyk jest niepotrzebny. Kiedy nie krzyczysz, zazwyczaj ponosisz cios w milczeniu. Wieczne ukrywanie i strach jest już wystarczającą ceną, ale jak wiemy, to najlżejsza konsekwencja bycia CZŁOWIEKIEM odstającym od większości - podsumował celebryta.