Pod Teatrem Powszechnym w Warszawie wciąż odbywają się protesty przeciwko wystawianemu tam spektaklowi "Klątwa". Kilka dni temu doszło do zaostrzenia sytuacji, bowiem pikietujący pod budynkiem ONR zaczął używać coraz bardziej radykalnych środków, by zablokować widzom możliwość obejrzenia kontrowersyjnej sztuki. Z takimi praktykami stanowczo nie zgadza się Maja Ostaszewska.
Aktorka na swoim profilu na Facebooku sugeruje, że metody stosowane przez ONR podlegają pod definicję terroryzmu:
"Terroryzm – użycie siły lub przemocy fizycznej przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności (...) ustępstw w drodze do realizacji określonych celów" (Wikipedia)
Czy właśnie nie to zdarzyło się w sobotę w Teatr Powszechny w Warszawie ?
Byłam tam. Na demonstracji w obronie wolności słowa i na spektaklu "Klątwa" Oliviera Frljića. Przed teatrem przedstawiciele faszyzującego, nacjonalistycznego ugrupowania ONR i Krucjaty Różańcowej, z pełnymi nienawiści i agresji hasłami próbowali zablokować wejście do teatru. Wewnątrz grupa wrzeszczących mężczyzn rozlała żrący płyn. Jedna z pracownic teatru została poparzona. Wdarli się również na widownię, kilka metrów ode mnie.
Co jeszcze musi się zdarzyć aby zdelegalizować ONR?!
Ostaszewska uważa, że obraza uczuć religijnych nie jest wytłumaczeniem stosowania przemocy:
Nieważne czy się komuś podoba "Klątwa" czy nie. Ja uważam że to ważny spektakl. Ale nie o to tu chodzi. Każdy ma prawo do swojej opinii. Ma prawo uznać że go obraża. Ale nie ma prawa używać przemocy.
Dziękuję wszystkim protestującym za solidarność z artystami, za walkę o wolność w sztuce, wolność słowa. Dziękuję wspaniałym widzomNowy Teatr że tak licznie odpowiedzieliście na nasz apel.#TeatrPowszechnyjesteśmyzWami