Żona nowego prezydenta Francji jest starsza od swojego małżonka o 25 lat. Z tego powodu stała się ofiarą hejterów, którzy z lubością nazywają ją "pierwszą mamą", bądź "pierwszą babcią" Francji. Wczoraj nagonkę na Brigitte Macron skrytykowała Paulina Młynarska, dziś w obronie pierwszej damy stanęła Hanna Lis:
Wykształcona, inteligentna, szalenie atrakcyjna. Wyklada literaturę francuską i łacinę. Pochodzi z fantastycznie dobrej, a także zamożnej rodziny. Jej mąż mówi, że bez nie nie byłby tym kim jest (a więc prezydentem elektem Francji). STOP⛔️.To wszystko nieistotne. Nieważne. Skreśl. Ma 64 lata. Na wieku Brigitte Macron skupiają się dziś tak kretynskie, jak i bardzo poważne media. Bo przeciez kobieta w "tym wieku" powinna być już dozgonnie przyspawaną do kuchni, pralki, wnuków, a najlepiej do chodzika. Nikogo nie bulwersuje wiek żony Trumpa. Ale żona Macrona to skandal, szok i pedofilia. Atakują ją niby- kobiety (idiotki), bronią niby-mężczyźni (mizogini). Czas najwyższy wreszcie skończyć z wszechobecną pogardą wobec kobiet, n'est-ce pas? Uściski dla wszystkich Kobiet. ❤ #womenempowerment #macron #brigitte
Nie wszyscy zgodzili się jednak z opinią Hanny Lis. Część internautów uznała, że taka różnica wieku dzieląca małżonków jest "nienormalna" i zwróciła uwagę na fakt, iż Brigitte Macron, będąc dojrzałą kobietą, dla nastoletniego wówczas Emmanuela Macrona porzuciła swoją rodzinę.