O całej wstydliwej historii Michel Moran opowiedział w rozmowie z "Super Expressem". Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy kucharz rozstał się ze swoją żoną. Mimo tego, iż sąd przyznał mu prawo do widywania syna, była żona nie pozwalała chłopcu widywać się z ojcem.
By wywrzeć presję i zmusić byłą żonę, aby umożliwiła mi kontakt z synem przestałem płacić alimenty. To była ostatnia deska ratunku. Byłem zdesperowany - tłumaczy się Moran w tabloidzie.
Niestety próba wywarcia presji na byłej małżonce nie poskutkowała i przyniosła efekt odwrotny od zamierzonego, bowiem kobieta poszła do sądu i zeznała, że nie wie, gdzie przebywa jej były mąż. Sędzia nie był dla Michela łaskawy:
Zapadł maksymalny wyrok - rok więzienia. Wszystko przez to, że ja także nie stawiałem się na rozprawy, bo o nich nie wiedziałem. Sąd, mając informację, że nieznane jest moje miejsce zamieszkania, wydał za mną Europejski Nakaz Aresztowania. Gdybym wiedział o tych sprawach, to na pewno bym się na nich stawiał. Miałem przecież dowody, że żona uniemożliwia mi kontakty z synem.
Moran został zatrzymany podczas przekraczania granicy polsko - niemieckiej i na trzy miesiące trafił do aresztu. Dzięki staraniom obecnej żony, Haliny oraz przyjaciela Jacka Cygana, po 2,5 miesiąca Michela deportowano do Francji, gdzie po kilku dniach odbyła się rozprawa. Na szczęście sąd uznał racje Morana i zwolnił go z aresztu. Kucharzowi udało się także odzyskać syna, który zdecydował, że chce mieszkać z ojcem w Polsce:
Mój syn miał wtedy dwanaście lat, a dwa lata później wystąpił do sądu we Francji, żeby móc zamieszkać ze mną i z moją żoną w Polsce. Sprawę sądową wygraliśmy i mój syn zamieszkał z nami. Mamy fantastyczne relacje. Dziś wiem, że warto było to dla niego zrobić.