Zwykle codzienne programy śniadaniowe emitowane na żywo, mają problem z sytuacjami, w których zaproszeni goście nie docierają do studia, bądź zjawiają się z dużym opóźnieniem. Wówczas redakcja staje na głowie, by jakoś zapełnić lukę zastępczymi tematami.
Marcin Prokop i Dorota Wellman zdradzili jednak, że zdarzyło im się mieć zupełnie odwrotny problem:
Mieliśmy takie sytuacje, kiedy gość przyjechał, a nie był zaproszony. Na przykład profesor Lew Starowicz, który rozsiadł się w naszych kulisach, zrobił sobie kawusię, przeczytał gazetkę. - zdradzili w rozmowie z Plejadą.
Zrobiło się jeszcze zabawniej, kiedy gospodarze "Dzień dobry TVN" zapytali gościa, w jakiej przybył sprawie, ten odparł: "A to chyba nie do tej telewizji. Bardzo przepraszam"
Na szczęście wieloletnie doświadczenie i poczucie humoru pozwala Dorocie Wellman i Marcinowi Prokopowi z każdej niespodziewanej sytuacji wybrnąć na wesoło.