Wszystko zaczęło się od felietonu Doroty Wellman opublikowanego w "Wysokich Obcasach". Dziennikarka odniosła się w nim do słów publicysty Radia Maryja, Stanisława Michalkiewicza, który o posłance Nowoczesnej, Joannie Scheuring-Wielgus powiedział:
Za okupacji to ku*wy gestapowskie były strzyżone do gołej skóry. Ten zwyczaj zaczął zanikać i ku*wy ubeckie przestały być strzyżone. Zwyczaj zaczął zanikać i się dziewuchy rozzuchwaliły. Tak naprawdę posłanka powinna być wybatożona na gołą dupę. Są granice bezczelności, łajdactwa, powinny być. Jak komuś nie można przez głowę rozumu, to przez tyłek się powinno lewatywę robić. Mam nadzieję, że tradycje odżyją.
Wellman wściekła na chamską wypowiedź katolickiego publicysty napisała:
Ciekawe, co o tych słowach myślą kobiety z jego rodziny, żona. Czy są dumne?. My, kobiety, nie powinnyśmy pozwolić na taki język i takie traktowanie kobiet w Polsce. Milcząc, pozwalamy chamom na więcej. Niedługo będą nas palić na stosach i karać chłostą. Pozbawią praw i sprowadzą do roli przedmiotu. (...) Nie wiem, czy Michalkiewicz lubi bić kobiety, czy naoglądał się filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Ja, choć nie mam skłonności sado-maso, chętnie wybatożę jego białe prawicowe dupsko. Pejczem, skórzaną szpicrutą i packą do klapsów.
Komentarz dziennikarki nie spodobał się Rafałowi Ziemkiewiczowi, który zamiast dyskusji na argumenty, wybrał drwinę z figury dziennikarki:
W obronie Doroty Wellman stanął jej redakcyjny kolega i przyjaciel, Marcin Prokop:
Prawdziwy facet, nawet sprowokowany, nigdy nie powiedziałby podobnych słów o kobiecie, bo zwyczajnie nie wypada. Chyba że nie zależy mu, aby traktować go jako faceta. Słabe to, że dorośli mężczyźni zachowują się jak sfrustrowani gimnazjaliści i zamiast walczyć w dyskusji argumentami, biją koleżankę workami z kapciami - powiedział prezenter w rozmowie z "Super Expressem"