W rozmowie z "Faktem" Górniak przyznała, że lekarze przygotowywali ją na najgorsze, ona zaś siłę znalazła w modlitwie:
To jest taki moment, w którym człowiek sobie uświadamia, że nasze dzieci nie należą do nas, należą do Boga. Musiałam być przygotowana na wszystko, lekarze mi to powiedzieli wprost. Na szczęście uratowali organizm Allana z brzydkiego zakażenia, które jest zagrożeniem dla życia. To jest wielki dowód miłości Bożej. (...) Przy tym całym bólu i strachu doznałam tyle miłości od ludzi oraz tyle miłości bożej, że mimo wszystko czuję, że to był błogosławiony czas.
Na szczęście synek Edyty szybko wraca do zdrowia:
Allanek ma się dużo lepiej. Cieszy mnie to bardzo, chociaż ze szpitala wyniosłam dziecko o połowę mniejsze niż wniosłam (...) Synek zdążył już mi odpyskować, więc myślę, że wraca do formy