Anna Sobańda: Jakie stereotypy na temat modelek denerwują cię najbardziej?
Renata Kaczoruk: Denerwuje mnie to, że one w ogóle są. Denerwuje mnie, że są kreowane przez ludzi, którzy nie mieli żadnego kontaktu z tym światem. Poznali jakieś fotomodelki, które bardzo chciałyby się tym zajmować i wyciągnęli szkodliwe i niemające nic wspólnego z rzeczywistością wnioski.
Które z tych stereotypów są twoim zdaniem najbardziej krzywdzące?
Najbardziej drażni mnie to, że modelki postrzega się jako dziewczyny, które nie czytają książek, nie interesują się otaczającym je światem, nie mają pojęcia o polityce i swojego zdania na tematy społeczne. Oczywiście w modelingu, jak w każdym zawodzie są różne osoby i nie mam zamiaru bronić dziewczyn, które w ten schemat się wpisują. Chciałabym jednak pokazać, że jest w tym zawodzie wiele bardzo wartościowych dziewczyn, które z takimi stereotypami nie mają nic wspólnego.
Będziesz z tymi stereotypami walczyła w swoim programie?
Oczywiście. Dziewczyny opowiadające o sobie w moim programie pokazują człowieka myślącego, wrażliwego, takiego, który chce mieć wpływ na rzeczywistość. Bardzo szybko się uczą, muszą błyskawicznie adaptować się do różnych warunków, szybko zdobyć się na odpowiedzialność za siebie. Podejmują decyzje w kwestiach, z którymi nie spotyka się przeciętna nastolatka, bo przeciętna nastolatka nie musi zastanawiać się nad tym, czy lukratywna kampania nie jest dla niej zbyt wulgarna i jak ona ma się do jej poglądów, czy wrażliwości. Modelki muszą podejmować takie decyzje, a często w ogóle wyczuć, że tam jest jakaś decyzja, bo zazwyczaj mają podane zlecenie, którego przyjęcie może się rożnie dla nich skończyć.
O byciu modelką marzy wiele młodych dziewczyn. Czy ten zawód to faktycznie taka "ziemia obiecana"?
To może być ziemia obiecana, ale trzeba być dziewczyną obiecaną. Nie można popełnić błędu próżności, nieskromności, lekkomyślności. O te błędy łatwo, bo to jest świat, w którym wszystko wydaje się kolorowe i błyszczące, ale nie każdy diament wart jest tego, by po niego sięgnąć. Oczywiście mówię trochę metaforycznie, ale chodzi o to, czy dziewczyna podejmie ten wysiłek, by strategicznie podejść do swojej kariery, robić dobre rzeczy i reprezentować sobą coś wartościowego, czy pójdzie na łatwiznę, przyjmie każde zlecenie i wpadnie w spiralę coraz bardziej rozebranych zdjęć.
Istnieje także stereotyp mówiąc o tym, że świat modelingu to świat niemoralnych propozycji. Czy ty się z takimi spotkałaś?
Mnie się to nigdy nie zdarzyło, ponieważ nawet jeśli gdzieś w podtekście taka propozycja się pojawiała, to ją ignorowałam i bardzo stanowczo kreśliłam granicę dając sygnał, że to jest przestrzeń, do której w ogóle nie wkraczamy. Są jednak dziewczyny, które nie mają takiej siły, asertywności i wsparcia, wówczas ich granice łatwiej jest przełamać. A kiedy raz przekroczysz tę granicę, to jesteś zgubiona.
Jak zawód modelki zmieniły media społecznościowe?
One spowodowały, że świat mody się bardziej zdemokratyzował, jest do niego większy dostęp. Wszystko jest bardziej transparentne, dziewczyny, które zaczęły modeling publikując swoje zdjęcie z odpowiednim hasztagiem są tego najlepszym dowodem. Odwróciła się też hierarchia, bo okazuje się, że to follower dyktuje, kogo chce oglądać. Zaczyna więc dochodzić do głosu osobowość dziewczyny, którą ona w mediach społecznościowych pokazuje.
Czyli faktycznie jest tak, że modelki które mają więcej fanów na portalach społecznościowych mogą liczyć na większą liczbę zleceń?
Tak, dokładnie tak zaczyna to działać. Ale nie będę zdradzać za dużo, bo więcej na ten temat będzie można zobaczyć w moim dokumencie (śmiech) Internetowa rewolucja zmieniła także to, że modelki muszą wiedzieć, jak tworzyć swój wizerunek, jakimi kanałami go przekazać. Dzięki temu dużo więcej dowiadujemy się o modelce, to już nie jest ładna twarz, którą ktoś prowadzi za rękę. To świadoma swojego wizerunku dziewczyna.
Ty łączysz modeling z pracą przy Start-upach. Czy od zawsze traktowałaś zawód modelki tylko jako jeden z elementów swojej drogi zawodowej?
Ja przede wszystkim marzyłam o karierze naukowej. Chciałam być albo piosenkarką, albo pracownikiem naukowym (śmiech). We mnie zawsze było dużo ciekawości, mam naturę niezatrzymującą się na jednym obszarze, jestem głodna ciągle nowych wrażeń. Dlatego nie mogłam nie spróbować modelingu, ale z drugiej strony on nie mógł mojego głodu zaspokoić.
Czy w przyszłości porzucisz modeling?
Modeling to jest takie miejsce, z którego odchodzisz wtedy, kiedy masz tego dosyć. Ja na razie nie mam dosyć. Dawkuję to sobie w taki sposób, że wciąż sprawia mi przyjemność, współpracuję z ludźmi, których szanuję i chcę być częścią ich projektów. Modeling nie ma jednak konkretnej daty ważności. Dziewczyny, które od niego odeszły, często wracają po pewnym czasie, bo zaczynają tęsknić. Ten świat jest tak ciekawy, bo to nie jest tylko zawód, to jest część życia. Ja tylko dwa lata miałam takie, że zajmowałam się wyłącznie modelingiem. Później równocześnie zaczęłam studia, następnie inne projekty zahaczające od produkcję filmową, teatr, aż po współpracę z posłem Michałem Bonim.
Trafiłaś do mediów jako dziewczyna Kuby Wojewódzkiego. Czy tobie ta łatka przeszkadza, zamierzasz z nią walczyć, czy też jesteś z tym faktem pogodzona?
Nie będę niczego robiła na siłę. To, jak jestem postrzegana to wybór w głowach tych osób, które śledzą moje poczynania. Ja nad tym nie mogę zapanować. Mogę tylko dawać pretekst do tego, żeby interesować się bardziej tym co robię i kim jestem, niż tym kim jestem w stosunku do kogoś innego. Przyznam jednak, że trochę jest to przerażające.
Dlaczego?
Ponieważ ja nie mam kontroli nad tym, jaki wizerunek ma mój partner. Moja osoba jest kreowana w odniesieniu do czegoś, nad czym nie mam kontroli i co nie do końca jest moje.
Uważasz, że wizerunek Kuby wpływa na twój wizerunek?
Oczywiście, nawet bardzo mimo, iż jesteśmy bardzo różnymi osobami i ciężko jest nas pociągnąć po jedno kopyto
Program Renaty Kaczoruk "Modelki 3.0" już od jesieni na antenie TVN Style.