Maciej Stuhr ma dopiero 41 lat, więc emerytura to dla niego daleka przyszłość. Zapytany jednak przez magazyn "Viva!", czy zdarza mu się o niej myśleć, odparł:
Jestem bardzo nietypowym obywatelem, bo ja bym chciał pracować jak najdłużej. Jestem w garderobie w Nowym Teatrze z Zygmuntem Malanowiczem, bohaterem filmu „Nóż w wodzie” w reżyserii 28-letniego wówczas Romana Polańskiego. Zygmunt zaprosił mnie do swojej garderoby, żebym z nim dzielił trudy i troski spektakli pięciogodzinnych. Zygmuntowi strzeliło w tym roku 78 lat. No i gramy sobie, jeździmy do São Paulo, potem do Chin. Wódeczki można się z nim napić, pośmiać, pogadać o dziewczynach. Po co mu emerytura? Raczej tak widzę swoją dalszą drogę. Dlatego dyskusje na temat podwyższenia czy obniżenia wieku emerytalnego traktuję raczej z perspektywy troski o moją ojczyznę niż swój przyszły los.
Aktor przyznał także, że po bardzo intensywnym zawodowo okresie, postanowił zrobić sobie przerwę od grania:
Muszę biednym widzom dać w końcu odpocząć od siebie. Ileż można filmów ze Stuhrem oglądać?! Coś mi tam chodzi po głowie, żeby wziąć się za inny kawałek materii, ale to na razie luźne myśli. Rektor mnie goni, żebym napisał doktorat, brakuje mu tytułów na uczelni, ale ja wolę prowadzić zajęcia ze studentami. - powiedział
Macieja Stuhra można obecnie oglądać na dużym ekranie w słowackim filmie "Czerwony kapitan".