Rok temu Michał Figurski w stanie ciężkim trafił do szpitala. Na skutek powikłań związanych z cukrzycą, dziennikarz doznał wylewu krwi do mózgu. Na szczęście lekarzom udało się uratować mu życie. Kiedy jego stan się ustabilizował stało się jasne, że powrót do zdrowia będzie wymagał długiej i kosztownej rehabilitacji. Wówczas z pomocą przyszła była żona, która zaangażowała się w zbieranie pieniędzy na dalsze leczenie.

Reklama

O swojej trudnej sytuacji finansowej, Michał Figurski opowiedział w ostatnim numerze magazynu "Viva!":

Nic nie mam. Od ośmiu miesięcy nie zarobiłem ani złotówki. Nie udało mi się odłożyć fortuny, nie prowadzę intratnego biznesu. Akcja Odety wyręczyła mnie z bardzo dużego problemu. Przyjmowanie pomocy nie jest dla mnie łatwe. Wolałbym sam zarobić, sam stanąć na nogi i nikogo nie prosić o pomoc. Ani żony ani przyjaciół, którzy też bardzo mi pomagają. Moi przyjaciele z klubu motocyklowego, w którym jeżdżę zaoferowali, że zrobią koncert charytatywny dla mnie. Odmówiłem. Raz, że nie wypada wyciągać ręki, dwa, że jest całe mnóstwo ludzi, których nie stać na leczenie.

Reklama

Zła passa dziennikarza zaczęła się jednak na długo przed chorobą. Michał Figurski przyznaje, że jego życie bardzo zmieniło się po tzw. aferze ukraińskiej, kiedy to wraz z Kubą Wojewódzkim, na antenie radiowej opowiadali niewybredne żarty o Ukrainkach:

Zapłaciłem za to bardzo. Po tak zwanej aferze ukraińskiej, po kilku miesiącach oglądania swojej twarzy na pierwszych stronach gazet, z epitetami "gwałciciel", "skandalista" miałem wrażenie, że stałem się wrogiem publicznym numer jeden. Bardzo wiele osób napiętnowało mnie po tym wydarzeniu. Zwolniono mnie z Radia Eska i z kanału Discovery, dla którego miałem prowadzić program o zasięgu międzynarodowym. Straciłem pracę jako prezenter na wszystkich meczach Euro 2012. Wiele osób przestało odbierać telefony. Niektórzy cieszyli się, że powinęła mi się noga. Koledzy w poszukiwaniu tematów na felieton decydowali się pisać o mnie. Smutny moment, kiedy człowiek rozumie zdaniem "Umiesz liczyć, licz na siebie".

Na szczęście Michał miał obok siebie najbliższych, w tym byłą żonę Odetę Moro, która w trudnej sytuacji okazała się dużą podporą.

Reklama