Na swoim profilu na Facebooku Ewa Minge opisała zabawną sytuację, jaka spotkała ją w chińskim centrum handlowym. Osoby, które rozpoznały ją na zakupach nie mogły uwierzyć, że znana osoba weszła do takiego miejsca:
Wpadłam do Carrefour na zakupy ....konkretnie po żelki . Patrzę "chińskie centrum " . Lubię łazić w dziwne miejsca i zwiedzać ciekawostki . Wchodzę i widzę całkiem fajne chusty .....oglądam je i słyszę w drugim koncu sklepu
-ty wiesz, no jestem w chińskim centrum i ty wiesz kogo tuuuuu widzę ???!!!!!! Nie zgadniesz !!!! Ewa Minge ! No mowię ci !!!! Jak żywa ! No w chińskim !!!
Patrzę w stronę megafonu a tam pan z telefonem w ręku podniecony biega od ściany do ściany .....????...
Ciekawe co by było gdyby mnie spotkał w Pekinie ...???!! [pisownia oryginalna]
Ta sytuacja skłoniła projektantkę do rozważań na temat życia w luksusie, które ogranicza kontakt z rzeczywistością:
Swoja droga współczuje wszystkim znanym osobom z powodu ich ograniczeń terytorialnych do top luksusowych miejsc gdzie bywać wypada . Ja mam to w d....e co kto myśli na mój temat ,bo jeżeli bycie na ziemi wsród normalnych ludzi i sytuacji jest beee ,a cool latać na zakupy na księżyc lub do Paryza ,bo jest sie gwiazda ,to ja powtarzam od lat : gwiazda nie jestem ,zapier.......,robię zakupy i tacham siaty jak nie mam synów przy sobie . Korona mi sie nie zsuwa ,bo jej nie nosze .
Ewa Minge zapewnia, że żyje jak większość ludzi i nie wyobraża sobie, by mogła wydać fortunę na torebkę:
Nie mam sztabu asystentek i podnóżków ,nie histeryzuje na scenie ,walczę o siebie i innych sama i brzydzę sie torebkami za 100tys zł . Dlaczego ? Bo to sporo węgla i chleba . Miewam zachcianki ,świat nie jest mi obcy ,bywam gdzie chce ...od Monte Carlo po chińskie bazary . Zakupy wrzucam do dobrej fury i nie każę zdejmować butów w moim pałacu ,bo go nie mam . Żyje jak chce i jak lubię a najbardziej lubię wsród normalnych ,nieprzewartosciowanych ludzi ....bez zadęcia i grubego lakieru na cienkiej duszy .