Jak podaje "Twoje Imperium", do zdarzenia miało dojść w 2013 roku. Doda wraz z koleżanką zakłócała ponoć spokój na jednym z warszawskich osiedli. Kiedy mieszkańcy wezwali policję, hałasujące kobiety nie dały się wylegitymować, za to wdały się w szarpaninę z funkcjonariuszami. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, a Dodzie za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta na służbie mogą grozić nawet 3 lata pozbawienia wolności
Adwokat gwiazdy przekonuje jednak, że Doda nie była napastnikiem, a ofiarą:
Moją klientkę oskarżono o zaatakowanie funkcjonariuszy na służbie. Ale to nie ona była wówczas agresywna. Przeciwnie, to ją zaatakowano. One nie były pewne, czy mężczyźni są policjantami, wobec czego stawiły opór. Gdy zaczęły wzywać pomocy, panowie w mundurach przewrócili na ziemię i skuli kajdankami jedną z nich. Na szczęście osoby trzecie nagrały zajście telefonami komórkowymi. Liczę, że uda nam się wykazać, że nie dokonała zarzucanego jej czynu - powiedział Sergiusz Doniecki.
Funkcjonariusze, którzy oskarżają Dodę o napaść widzą tę sytuację zupełnie inaczej:
W moim odczuciu Doda jest osobą, która musi brać jakieś substancje psychotropowe. Bo nie jest możliwe, by ktoś normalny tak się zachowywał i rozwiązywał problemy bijatykami – powiedział jeden z poszkodowanych policjantów w rozmowie z tygodnikiem.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy Doda jest oskarżana o pobicie. O podobne zachowanie piosenkarkę posądzali muzycy z zespołu Grupa Operacyjna (Doda, wraz ze swoimi ochroniarzami miała napaść ich w windzie), aktorka Monika Jarosińska, były menager Jakub Majoch oraz Agnieszka Szulim, która również oddała sprawę do sądu. Czy Doda faktycznie ma problem z niekontrolowanymi atakami agresji?