Korwin Piotrowska w swoim felietonie opublikowanym w Onecie, a poświęconym zamieszaniu wokół mediów publicznych, wspomina, że za czasów jej pracy w TVP, atmosfera po zmianie władz była podobna:

Reklama

Sama to przechodziłam kilka lat temu, kiedy stawki w mediach spadły na pysk, budżety zaczęto masowo i mocno ścinać, bo jak tsunami pojawił się z siłą wybuchu atomowego internet, wraz z nim nowy odbiorca, nowy kanał dystrybucji treści oraz reklam i trzeba było wielkiego kubła zimnej wody, sporo cierpliwości i determinacji, żeby to przetrzymać. Strach padł na wszystkich, na mnie też. Wzięłam się ostro wtedy do roboty na wielu frontach i pogadałam z tymi, którzy skutecznie robili media, także te nowe. I dziękuję Najwyższemu za to, że zmusiłam siebie wówczas do pracy. (...) W telewizji państwowej robiłam "Filmidło" i pamiętam ten dyskomfort i strach związany z tym, że kiedy zmieniał się szef anteny, oczywiście zawsze z nadania politycznego, wszyscy trzęsli się jak osiki, że ich wywalą. Mnie też w końcu wywalili i dziękuję za to Bogu, bo pewnie gryzłabym teraz ze strachu o swój byt korytarze w TVP.

W poprzednim felietonie zaś, dziennikarka zdradziła, że Telewizja Polska rozstała się z nią w mało elegancki sposób:

Swoją przygodę w telewizją zaczynałam w TVP, mam tam wielu znajomych, z których wielu szuka teraz desperacko nowej pracy. Wiele się tam nauczyłam, także tego, że istnieje się tam tak długo, jak długo jest u władzy ten, który dawał ci pracę. O tym, że nie prowadzę "Filmidła" dowiedziałam się pod toaletą. I nikt nie uważał tego za niestosowne czy dziwne. Może to i lepiej, że tak się stało, bo wolę świat w którym funkcjonuję, w którym jesteś wart tyle, ile osób cie ogląda a nie zależysz od tego, kto aktualnie rozkłada partyjne karty. Tam, na Woronicza, jak nigdzie indziej w mediach, to polityka rządzi anteną a nie zawodowstwo.

Karolina Korwin Piotrowska zdradza także, że wielu dziennikarzy telewizji publicznej, już rozgląda się za pracą w mediach prywatnych:

Jestem w szoku i z tego, co wiem, wielu moich kolegów z pracy też, po tym jak nagle ostatnio nasi koledzy z mediów państwowych, którzy do niedawna patrzyli na nas z pogardą, bo my robimy kiczowatą komercję a oni sztukę i kulturę, nagle odnawia kontakty, wysyła sms z pytaniami czy kogoś tam w tym waszym do niedawna "zasranym Polsacie albo TVN" nie potrzebują...

Reklama