Pracownicy Telewizji Polskiej przy każdej zmianie władzy drżą o swoje losy. Tym razem napiętą atmosferę spotęgowały takie rzeczy, jak list Komisji Krajowej Federacji Regionów i Komisji Zakładowych Solidarność'80 do prezesa TVP Janusz Daszczyńskiego o wszczęcie postępowań wyjaśniająco-dyscyplinarnych wobec dziennikarzy TVP. W piśmie znalazły się nazwiska konkretnych osób, w tym Beaty Tadli.

Reklama

Nic więc dziwnego, że dziennikarka obawia się o swoją przyszłość zawodową i na razie przekłada wszystkie plany osobiste, w tym ślub z Jarosławem Kretem:

Nie chcę rozmawiać o moim życiu prywatnym ani zawodowym. To naprawdę nie jest dobry moment. Nie chcę też odnosić się do spekulacji na temat mojej niepewnej przyszłości w TVP. W tej sprawie nic nie zależy ode mnie, tylko od kierownictwa telewizji. Oczywiście mogę mieć nadzieję, że wszystko dobrze się dla mnie skończy, ale na razie niczego nie planuję. Zobaczę po prostu, co przyniesie mi nowy rok. Jak w takim nastroju myśleć o ślubie? - powiedziała w rozmowie z "Twoim Imperium"

Czy Beata Tadla słusznie obawia się o swoje losy w TVP, przekonamy się już niebawem.