W rozmowie z magazynem "Viva!", Małgorzata Kożuchowska przyznała, że nie brała pod uwagę zapłodnienia metodą in vitro. Jednocześnie jednak zapewniła, że nie ma nic przeciwko niej:

Pytanie, „z jakiego powodu nie jestem jeszcze mamą i czy w ogóle mogę nią zostać” padło setki razy. A ja nie chciałam się z tego tłumaczyć. Żadna kobieta nie chce. Potem wielokrotnie wyciągano to jedno zdanie, nadając mu najwygodniejszą interpretację: Kożuchowska przeciwna in vitro, Kożuchowska krytykuje in vitro itp. A ja nigdy czegoś podobnego nie powiedziałam. Powiedziałam jedynie, że nie mam ochoty na in vitro. Nikomu nie narzucam swojego punktu widzenia, ale też proszę o uszanowanie mojego. To jest tak intymna sprawa, że każda kobieta, każda para powinna rozważyć to w ciszy swojego sumienia. Ja postanowiłam o dziecko zawalczyć inaczej.

Reklama

Kożuchowska po raz pierwszy zdradziła także, że udało jej się zajść w ciążę dzięki promowanej przez Kościół naprotechnologii:

Poddałam się naprotechnologii, metodzie, która indywidualnie podchodzi do każdej kobiety. Po dwóch miesiącach leczenia byłam w ciąży. I dopiero wtedy pani doktor przyznała mojemu mężowi, że z badań wynikało, że miałam może dwa, może trzy procent szans na posiadanie dziecka....

Dziś aktorka jest szczęśliwą mamą długo wyczekiwanego synka.