W rozmowie z "Newsweekiem" Gessler komentuje sprawę swojego boskiego przydomka:
Trudno mi powiedzieć, jaka była intencja pierwszej osoby, która tak mnie nazwała, ale ja nie czuję się boska, czuję się skuteczna. Nie mam czasu na owijanie w bawełnę, na rewolucję przeznaczone są tylko cztery dni, by przeprowadzić ją w tak krótkim czasie, trzeba bezpośredniości.
Restauratorka twierdzi także, że ciężka i intensywna praca to jej pasja:
Jestem człowiekiem z pasją, którą realizuję każdego dnia. Proszę sobie wyobrazić, że na planie "Rewolucji" spędziłam do tej pory 960 dni, a w międzyczasie zajmowałam się własnymi restauracjami, projektami, franczyzą... To wszystko zabiera naprawdę bardzo wiele czasu, dlatego niektórym może się wydawać, że to pracoholizm. Mnie samej łączenie tych wszystkich zajęć wydaje się czasem nieprawdopodobne, ale ja nie traktuję żadnego z nich tak po prostu w kategorii pracy. Wkładam w Polskę swoją najlepszą energię. Naprawdę chcę zmieniać nasz kraj.