Przypomnijmy, iż z relacji Agnieszki Szulim wynikało, że Doda rzuciła się na nią w damskiej toalecie. Podczas, gdy koleżanka Rabczewskiej blokowała drzwi, ona miała szarpać dziennikarkę za włosy, a nawet uderzyć ją w twarz. Agnieszka na dowód odniesionych obrażeń, pokazała zdjęcie swoich siniaków.
>>> Czytaj także: Doda o Szulim: Upokorzyła moich rodziców. Mama wciąż cierpi
Doda zaprzeczała w mediach, jakoby miało dojść do rękoczynów, stwierdziła tylko, że honorowo wyjaśniła sobie z Szulim wzajemne nieporozumienia. Piosenkarka miała tu na myśli fakt, iż dziennikarka w swoim programie "Na językach" kilkukrotnie brała na tapetę jej życie prywatne, a w jednym z odcinków żartowała z wypadku Rabczewskiej, która na jednym ze swoich koncertów spadła ze sceny.
Po całym zdarzeniu, Szulim wytoczyła Dodzie sprawę w sądzie.
>>> Czytaj także: Doda i Szulim komentują proces. Nie szczędzą sobie złośliwości
Teraz, zapytana o to, jak cały incydent ocenia z perspektywy czasu, Doda odparła:
Niczego nie żałuję. Pewne sytuacja kończą się tak, jak muszą się zakończyć, w których nie ma sytuacji wyjścia. Ja cenię sobie to, że koniec końców mogę spojrzeć sobie w twarz, przybić sobie w myślach piątkę i uznać, że jestem osobą honorową i charakterną - zapewniła w rozmowie z JastrzabPost.pl