Do zdarzenia, przez które Rafał M. trafił przed sąd, doszło w czerwcu tego roku. Popularny tancerz imprezował wraz ze znajomymi w jednym z mieszkań na toruńskim osiedlu. Ponieważ zabawa była bardzo głośna, a prośby sąsiadów o spokój kończyły się wyzyskami, na miejsce wezwano policję. Rafał M. został zatrzymany pod budynkiem, kiedy opuszczał imprezę i próbował wsiąść do taksówki. On sam twierdzi, że funkcjonariusze bez żadnego powodu rzucili się na niego, pryskając mu w oczy gazem. Zdaniem policjantów jednak, to celebryta zachowywał się agresywnie, nie chciał się wylegitymować, obrzucał funkcjonariuszy obraźliwymi wyzwiskami i stawiał czynny opór. W konsekwencji więc został zatrzymany i odwieziony na komisariat, gdzie okazało się, że jest pod wpływem alkoholu.

Reklama

Jak podaje toruńska gazeta.pl, wersję policjantów potwierdziło czworo innych świadków zdarzenia, dlatego też sąd nie miał żadnych wątpliwości co do winy Rafała M.. Tancerz i tak został potraktowany dość łagodnie, bowiem zamiast kary więzienia, którą sędzia mógł zasądzić w przypadku znieważenia funkcjonariusza, stanęło na grzywnie w wysokości 3 tys. złotych.

Czy celebryta podtrzyma swoją wersję wydarzeń i zdecyduje się na odwołanie od wyroku?