Paulina Młynarska czterokrotnie wychodziła za mąż, niestety żadne z jej małżeństw nie przetrwało. W swoim ostatnim felietonie opublikowanym na łamach natemat.pl, dziennikarka zdradza, że przyczyną rozpadu większości z nich, był alkoholizm jej partnerów.
Byłam żoną alkoholików. Kilka razy odegrałam ten sam życiowy dramat. Zmieniali się tylko partnerzy.
Jednak głównym tematem rozważań dziennikarki, jest współuzależnienie żon i osób z najbliższego otoczenia osoby cierpiącej na alkoholizm.
Byłam ciężko współuzależniona. Gdyby nie kilkuletnia terapia, byłabym nadal. I zawsze już będę musiała uważać. Na co? Opisałam to w mojej i Doroty Wellman ostatniej książce „ Kalendarzyk niemałżeński”, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam do lektury
Paulina Młynarska pisze także o tym, jak ciężko jest funkcjonować w polskim społeczeństwie zarówno alkoholikom, jak i osobom współuzależnionym. Alkohol jest nieodłączną częścią każdego spotkania towarzyskiego, święta, imprezy czy wizyty u rodziny i przyjaciół.
Trzeźwiejący alkoholicy są u nas skazani na własne towarzystwo. Często słyszę zarzuty, że AA to niemal sekta, bo ci ludzie dobrze się czują tylko między sobą, zrywają przyjaźnie, a często nawet więzi rodzinne. Ja im się nie dziwię! Namawianie do picia, podśmiewanie się, albo olewanie ( oczywiście alkoholem) takich próśb, jak moja owego pamiętnego Sylwestra, to w Polsce norma. Dorośli, mądrzy i wykształceni ludzie, w tej sprawie zachowują się jak niesforne dzieci, zbuntowane przeciw rodzicielskim zakazom. Trzeba cholernie silnej woli i wysokiego poczucia własnej wartości by oprzeć się integrującej mocy wspólnego picia. A tak się akurat składa, że silna wola i poczucie wartości nie są najmocniejszą stroną ludzi skłonnych do uzależnień.