Kiedy rozmawiamy ma pani na sobie dżinsową, elegancką szmizjerkę. W serialu "Skazana 3" to nie sukienka, a uniform więzienny jest pani głównym strojem. Jestem ciekawa, czy już się pani do niego przyzwyczaiła? W wywiadach podkreśla pani często, że lubi wygodne stroje?

Reklama

Różnie to bywa. Początkowo musiałam się do niego przyzwyczaić, bo on jest taki bardzo nieforemny. Lubię wygodne rzeczy, ale lubię też dobrą jakość, a on jest sztywny. Przyzwyczaiłam się już do niego i już go uznałam za wygodny. Mam jedną taką bluzkę tzw. V, czyli bluzka z dekoltem w literę V, z krótkim rękawem, ona jest niewygodna przy wkładaniu, więc za nią nie przepadam, ale nie za dużo w niej.

Podobno, gdy zaczyna pani pracę na planie serialu, czy filmu, sugeruje pani, by to był jeden strój, w którym będzie grać. Dlaczego?

Ja nie lubię za dużo przebieranek w filmie. Oczywiście jeśli wiem, że zmienia się doba i trzeba się trochę przebrać, rozumiem to, ale wydaje mi się, że trzeba konstruować szafę trochę taką, jaką mamy w domu. Korzystamy z jakiejś ilości naszych swetrów, t-shirtów, to nie jest tak, że ja mam codziennie super piękny nowy płaszcz, nowe buty. Chodzi o to, że lubię ten jeden kostium, bo to jest takie zaznaczenie postaci a czasem daje nawet możliwość montażową żeby wmontować coś, co jest z innej sceny do innej sceny, co by było przydatne, bo jest ten sam kostium.

Niektórzy aktorzy twierdzą, że gdy tylko założą kostium swojej postaci a już na pewno buty, bardziej wchodzą w rolę i to już jest połowa sukcesu. Zgodzi się pani z tym?

Zgadzam się. Oczywiście do aktorstwa są bardzo różne drogi, bo można zacząć od wewnętrznej emocji, od zewnętrznego gestu i również można zacząć od kostiumu. Ten kostium, kiedy się go wymyśli dla danej postaci, to ona zaczyna się inaczej poruszać, inaczej mówić, inaczej czuć.

Podobno robi sobie pani notatki z emocji Alicji, czyli swojej bohaterki w serialu "Skazana"?

Z emocji nie robię. Robię taką drabinkę postaci. Wypisuję sobie wszystkie sceny, które mam do zagrania, zaznaczam te, które już zagrałam a w głowie już pamiętam, jakich środków użyłam grając na przykład daną emocję. To jest taki rodzaj kontroli nad całością opowieści. Spotykam się z tą moją postacią od razu na tych karteczkach. Wiem, w jakim nastroju się rozstaliśmy, ale nigdy się na tym moim scenariuszu nie znajdzie "mówi niezadowolona" albo "mówi smutna". Nie ma takiej możliwości. Całościowo muszę to ogarnąć, stąd te notatki.

"Skazana 3" to rzecz jasna nie tasiemiec, nie telenowela, ale te krótkie seriale zazwyczaj kończą się na dwóch sezonach. Jak się wchodzi w taki trzeci sezon?

Reklama

Jestem zadowolona, bo ja bardzo lubię tę pracę. Najtrudniej jest dla naszych scenarzystek, bo one mają najmniej czasu żeby podołać temu następnemu sezonowi. Jak zaczynamy to nie jest do końca pewne, że kolejny sezon się wydarzy. Gdy zostaje podjęta decyzja, że jest zainteresowanie i będziemy robić kolejny, to one w panice i histerii muszą pracować, by napisać kolejne scenariusze. My natomiast jesteśmy już bardzo dobrze naoliwioną maszyną i wiemy już jak ze sobą pracować. Mówię tu zarówno o ekipie technicznej, jak i o reżyserze, czy moich kolegach aktorach.

Alicja bardzo się zmieni w tym kolejnym sezonie? Będzie bardziej przesiąknięta więzieniem? Pozbawiona pewnych odczuć i emocji, które miała przed tym, jak została tytułową skazaną?

Z tego, co pamiętam to tak, ale duży ciężar w "Skazanej" zostanie przeniesiony dzięki Bogu na jej wroga, czyli Hepnera, granego przez Adama Woronowicza.

Kiedy seriale wchodziły do Polski, widzom myliła się rzeczywistość z tym, co widzieli na ekranie. Czy nadal tak jest? Czy krzyczą za panią "Alicja"?

Nie krzyczą na mnie. Ostatnio śmiałam się z moją córką, gdy szłyśmy na cmentarz 1 listopada i pan sprzedający znicze powiedział "O, pani Kulesza jak miło". Pomyślałam sobie, że to jest mój sukces, że zna moje imię i nazwisko, że nikt nie mówi "Skazana", czy "skądś panią znam". Nie krzyczą, raczej mówią mi "dzień dobry" albo "pani jest taka mała?", albo "Czy jestem na przepustce?".

Nie obraża się pani na to wytykanie niskiego wzrostu?

Nie jestem taka niska. Mam całe 164 centymetry. Nie, w ogóle się nie wkurzam. Często myślą, że jestem tęższa a kamera dodaje 6 kilogramów. Trochę mnie to śmieszy. Dodaje też lat. Śmieję się, gdy słyszę: "Ojej, ale pani jest młoda". Nie spotkało mnie nigdy nic złego. Ludzie są bardzo mili dla mnie.