Patrycja, grana przez Joannę Liszowską, już pod koniec ubiegłego sezonu serialu zauważyła, że ostatnio sporo przytyła i przestała się mieścić w ulubione ciuchy. Brak akceptacji swojego ciała doprowadził do tego, że Patrycja zaczęła wręcz obsesyjnie się ważyć, kontrolować to co je i przy tym oszukiwać najbliższe osoby na temat spożywanych posiłków.
To początek jej problemów. Zaburzenia odżywiania, doprowadziły ją do bulimii, poważnej choroby, która grozi nawet śmiercią. Za dnia Patrycja się głodzi, w nocy z kolei pochłania tyle jedzenia, że jej organizm się zbuntuje. Dlatego znów zacznie zmuszać się do wymiotów. W tajemnicy przed bliskimi, którzy nie zorientuje się jak poważna jest sytuacja.
Joanna Liszowska o wątku bulimii w serialu "Przyjaciółki": To wcale nie zaczyna się od jedzenia, tylko od głowy
Joanna Liszowska w rozmowie z dziennik.pl przyznaje, że znała osoby, które zmagały się z tym problemem.
- Miałam styczność z takimi osobami, bo rzeczywiście zaczyna się od bulimii, potem jest jedzenie kompulsywne, objadanie się kompulsywne. To, co wydawało mi się najważniejsze do pokazania w tym wątku to, że to wcale nie zaczyna się od jedzenia, tylko od głowy, od braku poczucia swojej wartości, czy z poczucia bycia wystarczającym. To się zaczyna wszystko w środku, za tym idzie postrzeganie siebie i swojego ciała. Uważam, że to szalenie ważny problem, który był, jest i będzie - mówi aktorka.
Jej zdaniem dobrze, że takie problemy są poruszane w serialach.
Joanna Liszowska o bulimii Patrycji w serialu "Przyjaciółki": Może niektóre osoby gdzieś dostrzegły siebie
- Cieszę się, że to poruszyliśmy, jeżeli to do kogokolwiek w jakiś sposób dotarło, jak się człowiek polubi to nie będzie sobie robił takich rzeczy, dbał o siebie - uważa.
Czy w związku z tym, co przeżywa jej bohaterka, otrzymywała wiadomości od internautów.
- No właśnie jestem zdziwiona komentarzami niektórymi, bo internauci piszą, że daliby już spokój albo, że ona jest irytująca. Ona może być irytująca, bo będąc w takim stanie, mając spaczone postrzeganie siebie, rzeczywistości, reakcji swoich najbliższych. W takich momentach człowiek może być irytujący. To jest naprawdę duży problem - stwierdza.
Czy jej zdaniem ta złość widzów może wynikać z niezrozumienia problemu?
- Może taki jest odbiór, może niektóre osoby gdzieś dostrzegły siebie. Jeśli choć odrobinę to dało do myślenia, otworzyło drzwi w dobrym kierunku, to oby. Mam nadzieję - stwierdza.