Stanisław Brejdygant to aktor, którego widzowie mogli oglądać w takich produkcjach jak "Kler", czy "Lista Schindlera". 86-latek to prywatnie ojciec piosenkarza Krzysztofa Zalewskiego. W ostatnim czasie głośno zrobiło się wokół filmu "Zielona granica" Agnieszki Holland, który opowiada o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

Reklama

Produkcja i sama reżyserka są w szczególności atakowani przez obecnie rządzących. "Zieloną granicę" politycy nazwali antypolskim dziełem, film porównano także do "Mein Kampf". Zbigniew Ziobro porównał twórczość reżyserki do działalności nazistowskich propagandystów. Prezydent Andrzej Duda na antenie TVP Info mówił, że nie dziwi się, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z "Zieloną granicą" użyli hasła "Tylko świnie siedzą w kinie", doskonale znanego jeszcze z czasów okupacji.

Co Stanisław Brejdygant napisał w liście do Andrzeja Dudy?

To właśnie te słowa oburzyły aktora. Brejdygant podobnie jak inni ludzie świata kultury i sztuki, postanowił zabrać głos w tej sprawie. List, który napisał w tej sprawie ukazał się na stronie "Gazety Wyborczej".

Reklama

Kieruję te słowa do Pana Andrzeja Dudy, który wciąż, niestety – bo nieustannie fakt ten budzi mój moralny sprzeciw - ma prawo do używania tytułu Prezydenta Rzeczypospolitej. Wstyd za niego, za to, jak niegodnie sprawuje on swój urząd, wielokrotnie łamiąc konstytucję, na którą składał przysięgę, towarzyszy mi od początku trwania jego prezydentury i towarzyszyć będzie do końca - napisał aktor.

Stwierdził, że "Zielona granica" to film piękny i szlachetny. Zaznaczył w liście, że zna i pamięta hasło. "Tylko świnie siedzą w kinie"”. Wytknął prezydentowi, że ich użycie to upadek głowy państwa.

Otóż chyba już niżej nie można upaść, Panie Prezydencie. W taki oto karykaturalny sposób chciał Pan się przypodobać swemu prezesowi, dając do zrozumienia, że nie należy oglądać filmu, jak głosi pisowska propaganda, wrogiego nam, jakoby antypolskiego. Gdy tymczasem jest to film w obronie człowieczeństwa, film, który honor Polaków stara się ocalić - czytamy.

A Panu – te słowa kieruję do wciąż jeszcze, niestety, pełniącego najwyższy urząd - pozostaje jedynie wstyd. Będzie Pan się wstydził do końca swych dni. O uczuciach, które rządzą prezesem, nie jestem w stanie pisać. To przekracza moją wyobraźnię. Mogę jedynie zacytować słowa umierającego Kurtza z "Apokalipsy" Coppoli i wcześniej "Jądra ciemności" Conrada: GROZA... GROZA... - grzmiał aktor.