Informacja o tym, że Madonna trafiła do szpitala i była hospitalizowana na oddziale intensywnej opieki medycznej, trafiła do mediów dopiero kilka dni po tym, jak znaleziono ją nieprzytomną. Manager gwiazdy w rozmowie z mediami przyznał, że jej stan był na tyle poważny, że istniało ryzyko śmierci. Sytuacja została jednak opanowana. Infekcja bakteryjna, która spowodowała tę niedyspozycję, została zaleczona i gwiazda została wypisana ze szpitala.

Reklama

Nie oznaczało to jednak bynajmniej, że błyskawicznie wróciła do formy i może kontynuować przygotowania do stojącej pod znakiem zapytania jubileuszowej trasy koncertowej, nad którą pracowała. W mediach mówi się, że to właśnie nieludzki wręcz wysiłek, który włożyła w treningi i próby przed planowanymi koncertami, spowodował naprawdę groźne problemy ze zdrowiem. Madonna pracowała podobno 12 godzin dziennie, żeby doprowadzić do perfekcji swoje show. Niestety, teraz nawet nie wiadomo, czy trasa w ogóle się odbędzie.

Wspomniany już portal TMZ donosi, że Madonna przebywa obecnie w swoim nowojorskim apartamencie. Jej stan wciąż jest niepokojący. Jest tak słaba, że właściwie nie jest w stanie ruszyć się z łóżka i zmaga się z uciążliwymi wymiotami. Specjaliści nie są w stanie przewidzieć, jak długo jeszcze będą dawały o sobie znać te dotkliwe skutki infekcji.

Trzymamy kciuki za szybki powrót Madonny do zdrowia.