O tym, że małżeństwo Ani Rusowicz i Huberta Gasiula wisi na włosku spekulowano już od pewnego czasu.

Para wspólnie występowała na scenie, wzięli ślub a w 2017 roku na świat przyszedł ich syn Tytus. W rozmowie z "Twoim Stylem" piosenkarka potwierdziła, że jest już po rozwodzie.

Reklama

Rusowicz o rozwodzie: Czas był burzliwy

Przeszłam swoje i muszę sobie z tym radzić. Czuję się dojrzałą kobietą. Nie ma już miejsca na iluzję, grę pozorów. Dogoniła mnie realność, a czterdziestka jak klamra spięła moje sukcesy i porażki. To, co osiągnęłam i co mi nie wyszło. Czas był burzliwy: rozwiodłam się, szukam swojego miejsca na ziemi, zaczynam składać życie jeszcze raz- powiedziała.

Reklama

Przyznała, że rozwód był dla niej bardzo trudnym doświadczeniem.

Udowodniłam sobie, że jestem pełnią. To miłe uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że jesteś samowystarczalna, że nie musisz się za nikim wieszać, od nikogo uzależniać. Jako kobieta nie potrzebuję już życiowego przewodnika czy substytutu ojca - stwierdziła.

Rusowicz o małżeństwie: Moje wyobrażanie budowałam na marzeniach

Piosenkarka jest córką Ady Rusowicz i Wojciecha Kordy. Kiedy miała siedem lat jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Wychowywana była przez siostrę mamy i jej męża. Ojciec nie był obecny w jej życiu. Piosenkarka przyznała, że ta sytuacja przyczyniła się do tego, jak postrzegała kwestię małżeństwa.

Co mogłam wiedzieć na ten temat? Mama zginęła, gdy miałam siedem lat, ojca właściwie nie znam. Wychowało mnie wujostwo. Moje wyobrażenia o małżeństwie budowałam na marzeniach. Z czasem odkryłam, że w relacji, w której byłam, nie ma miejsca dla mnie. Dotarło do mnie, że ślub zmienia wszystko nieodwracalnie. W pewnym sensie "ja" przestaje istnieć, odkąd jest "my". To rodzi poczucie utraty i wolności - wyznała.