Echa afery z Antkiem Królikowskim nie milkną. Aktor po tym, jak zatrzymała go policja, usłyszał zarzuty związane z prowadzeniem pojazdu po narkotykach.
Celebryta wydał w tej sprawie oświadczenie i tłumaczył, że stosuje jedynie leczniczą marihuanę, która pomaga mu w walce ze stwardnieniem rozsianym, z którym się zmaga.
Na temat problemów Antka wypowiedziało się już kilka gwiazd m.in. Doda, czy Małgorzata Tomaszewska. Teraz do tego grona dołączył Tomasz Karolak. Aktor w rozmowie ze "Światem Gwiazd" wyznał, że o chorobie Antka wiedział już kilka lat temu. Dodał, że już wówczas u "Królika" pojawiał się wątek medycznej marihuany.
Z tego, co wiem, Antek leczy się i leczył już, kiedy razem kręciliśmy filmy, lekami na bazie medycznej marihuany. Wszyscy o tym wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy też o chorobie, która go dotknęła. Nie znam okoliczności, które były przyczyną zatrzymania. Wiem za to, że używał takich leków. Wiedziałem o tym przynajmniej rok wcześniej, a zagraliśmy w międzyczasie w dwóch czy trzech filmach fabularnych - powiedział.
Jego zdaniem młody aktor ma dobre intencje. Zauważył też, że Antek po śmierci ojca nie otrzymał od nikogo wsparcia i pomocy.
Wydaje mi się, że Antek ma w sobie dobre intencje, ale przytłoczyło go życie. Jestem ostatni od oceny jego osoby. Media tylko węszą w tym sensację. Moja wypowiedź też będzie pewnie wyciągnięta przez media i sprowadzona do tego, że ja go bronię. Otóż: nie będę go oceniał. Wiem, że przeżywał poważne obciążenie. (...) Nikt po śmierci ojca nie wyciągnął do niego pomocnej dłoni. Wszyscy "konsumowali" jego popularność i jego naturalność, którą wykazuje przed kamerą. Wydaje mi się, że został przywalony ciężarem, spod którego nie mógł sam się wydobyć - stwierdził Karolak.