Adam Sztaba zanim został mężem swojej menadżerki Agnieszki Dranikowskiej, unieważnił swój ślub kościelnym z Dorotą Szelągowską.
Para pobrała się w Łodzi a w 2016 roku doczekała się syna Leopolda.
W najnowszym wywiadzie udzielonym alteia.org Sztaba opowiedział o swoim podejściu do wiary i do Kościoła. Przyznał w tej rozmowie, że zdaje sobie sprawę z kryzysu z jakim zmaga się Kościół.
Zajmuje on większość tzw. "tęgich głów" kapłańskich w Kościele - jak go pokonać? Jak przywrócić zniechęconych do wiary? Przekonać, że zawsze warto szukać Pana Boga. Czasami toczę dyskusje z ludźmi, którzy obrażają się na Kościół, a w istocie - na kapłanów. Księża to zwyczajni ludzie, z ułomnościami. Ważna jest tylko nasza relacja z Panem Bogiem, a nie z nimi. Uzależnienie swojej osobistej relacji z Bogiem od zachowań tego czy innego księdza jest może i wygodnym wytłumaczeniem, ale też niezrozumieniem istoty wiary - powiedział.
Dla niego Bóg to bezgraniczna miłość. Wyznał, że nawiązał z nim "nić relacji", dzięki czemu "nie tylko w niego wierzy, ale również mu ufa".
Nie wiem, czy mam taką relację z Bogiem, jaką bym chciał. Staram się jednak ją pogłębiać. Codziennie z Nim rozmawiam, w różnych momentach. O wszystkim, co mnie boli, trapi. Choć najczęściej jestem Mu wdzięczny - za to, co mam, za ludzi wokół, za pasję, muzykę. Za rodzinę - powiedział.
Sztaba wyznał też, że jeden z zaprzyjaźnionych kapłanów powiedział mu, że idealnym miejscem "na wymodlenie potomka" jest Ziemia Święta.
Po jakimś czasie okazało się, że dokładnie tego dnia moja żona miała pierwsze zawroty głowy związane z ciążą, o której jeszcze nie wiedzieliśmy - opowiedział o tym, co po wyjeździe w to miejsce się wydarzyło.