Magdalena Stępień niedawno straciła syna. Mały Oliwier zmarł na nowotwór.

Teraz modelka wraca do pracy i pojawia się na ściankach, bo jak mówi to dla niej forma terapii.

Celebrytka przyznaje, że wciąż oskarżana jest o defraudację pieniędzy ze zbiórki na leczenie Oliwiera. W wywiadzie dla Jastrząb Post postanowiła skomentować tę sprawę.

Bardzo się cieszę, że mam takie ogromne wsparcie w ludziach. To też mi daje dużą siłę do walki, do działania. Jestem za to bardzo wdzięczna każdemu, kto daje mi ciepłe słowo i mnie wspiera. Czuję, że robię coś dobrego, mówiąc głośno o tematach, które do tej pory były tematami tabu - powiedziała.

Reklama

Przyznała, że wdawanie się w rozmowy z hejterami nie ma najmniejszego sensu, bo za każdym razem oskarżana jest o najgorsze. Zapowiedziała, że zamierza wyciągnąć konsekwencje od autorów tych pomówień.

Cokolwiek nie powiem na temat zrzutki, czy ja bym pokazała faktury, czy nie, to zaraz by powiedzieli, że są fejkowe faktury. Więc cokolwiek nie zrobię, to i tak będzie źle. Czy ja bym cokolwiek pokazała, zrobiła. Wydaje mi się, że to jest temat dla mnie zakończony. Pieniądze poszły na leczenie mojego dziecka, a ci, co chcą dalej spekulować i mnie o coś oskarżać, niech robią to dalej. Ja zacznę wyciągać konsekwencje, bo nie pozwolę na pomawianie mojej osoby - powiedziała.

Czy zamierza wrócić do regularnej pracy?

Coraz bardziej się nad tym zastanawiam, ponieważ wiele osób pyta mnie i dostaję jakieś propozycje, więc może jest to znak, że jeszcze nie jestem na to za stara. Ale zobaczymy. Małymi kroczkami wracam do życia, więc nie chciałabym brać sobie wszystkiego na głowę od razu - stwierdziła.