Magdalena Stępień pod koniec lipca straciła syna. Chłopiec zmarł po ciężkiej walce z chorobą.

Kilka tygodni temu celebrytka wróciła do pracy, opowiedziała też o walce o życie dziecka i podziękowała internautom za wsparcie.

W wywiadach, których udzieliła wspomniała ostatnie chwile synka i przyznała, że swoimi zwierzeniami, chce wesprzeć inne kobiety, które mierzą się z podobną stratą.

W programie "Obgadane" Karoliny Sobocińskiej z portalu o2 odpowiedziała na pytanie, czy ma żal do Jakuba Rzeźniczaka, który był ojcem dziecka, za to, że nie pojawił się wcześniej w Izraelu, gdzie leczony był ich syn.

Reklama

Ja nie czuję do niego nic, żadnego żalu, ten człowiek jest już dla mnie obojętny. Nas już nie ma, Oliwiera nie ma, myślę, że ten temat jest już dla mnie zakończony totalnie i chyba już nie chcę do niego wracać nigdy - powiedziała.

Dodała, że nie chce go oceniać.

Myślę, że nie jestem osobą, od tego, by go oceniać i wystawiać opinie na jego temat. Myślę, że on sam powinien sobie na to pytanie odpowiedzieć. Ja nie wydaję osądów i nie chcę oceniać jego zachowania. Każdy odpowiada za siebie i swoje czyny - stwierdziła.

Przyznała, że nie wyrzuca i nie żałuje swojej relacji z Rzeźniczakiem.

(...) Musiałabym powiedzieć, że żałuję Oliwiera, mojego synka. Myślę, że nie żałuję. Niczego nie żałuję w życiu, co się wydarzyło ogólnie. Wszystko jest jakąś lekcją, jest w stanie czegoś nauczyć i pokazać, jak nie postępować w przyszłości i pokazuje szerszą perspektywę tego, jak żyć dalej. Nie powinniśmy niczego żałować w życiu, bo wszystko jest lekcją czymś, co się miało wydarzyć. W moim życiu było traumatyczne wydarzenie, najgorsze, śmierć dziecka. Ale wiem, że jest wielu rodziców, i jest im ciężko i potrzebują tego wsparcia - dlatego ja też chciałabym w tym kierunku iść i ich wspierać - zapowiedziała.