Jak wyznała Joanna Racewicz to jej wygląd wywołuje lawinę hejterskich komentarzy.

Jakiś czas temu jedna z obserwatorek zasugerowała, że prezenterka poddała się zabiegowi medycyny estetycznej, robiąc sobie tym samym krzywdę. Racewicz zaprosiła kobietę na kawę. Ta nie była jednak zainteresowana spotkaniem.

Reklama

Byłam ciekawa, czy rękawica zostanie podjęta. Oczywiście nie została. Pani napisała jedynie, że spotyka się z osobami, z którymi ma ochotę, a ja nie należę do tego grona - wspomina teraz Joanna w rozmowie z "Wprost".

Racewicz przyznaje, że jej syn zapewne nie raz widział i słyszał złe komentarze na temat swojej mamy.

Mój syn nigdy mi o tym nie powiedział, ale zakładam, że może spotkać się z naigrywaniem środowiska rówieśniczego na temat tego, jak hejtowana jest jego matka: nabotoksowana, stara, obrzydliwa, najlepiej jakby umarła... - powiedziała.

Dziennikarka wyznała, że jedną ze spraw zgłosiła na policję.

Ten pan życzył mi śmierci, nazywając "smoleńską s*ką". Dodał przy tym, że cieszyłby się, gdybym zdechła w męczarniach i że rzyga na mój widok - powiedziała prezenterka.