Radosław Majdan był obecny podczas debiutu swojej żony w programie śniadaniowym TVN. Pod koniec wydania wszedł na plan z synem Henrykiem na rękach i wręczył jej bukiet kwiatów.
W rozmowie z "Faktem" ocenił, jak wypadła żona.
Trochę się denerwowałem, bo wiem, że Małgosi na tym zależało, wiem, że o tym bardzo marzyła i wiem, jak to jest robić coś, do czego zmierzało się w swojej zawodowej karierze, czy drodze i nagle to przychodzi. Wiem, że to wiązało się z chęcią dobrego zaprezentowania się, sprostania oczekiwaniom. Rozumiem Małgosię, bo była pod dużą presją, bo jednak wiele osób, chętnych do oceny jej występu, się jej przyglądało - powiedział.
Przede wszystkim Małgosia poradziła sobie świetnie. Naprawdę widać było, że te emocje są w niej, ale obydwoje z Krzysztofem wypadli bardzo dobrze, więc wszyscy się cieszymy. Małgosia już też odetchnęła i jest bardzo zadowolona. Naprawdę obiektywnie patrząc, to było bardzo i merytorycznie i z drugiej strony ciekawie. Natomiast ja nie miałem wątpliwości, że ona sobie poradzi, bo znam ją na tyle, że wiedziałem, że ma wszystkie cechy osoby która, prowadząc taki program, po prostu się do tego nadaje - dodał.
Stwierdził, że nowa praca żony nie zaburzy ich rytmu dnia.
Małgosia od dawna wstaje wcześnie rano, żeby zdążyć na trening jeszcze wtedy, kiedy Henio śpi, więc i tak budzi się codziennie rano o tej porze. (…) Na pewno jak będzie Małgosia prowadziła odcinek, to będę oglądał. Ja i tak wstaje rano. Henio się budzi o 6.30-7.00, więc ja jestem przyzwyczajony, że wstaje o tej porze wspólnie z moim synkiem. Teraz będziemy wspólnie oglądać mamę w telewizji – powiedział.